Każdy, kto jeździ po ulicach na rowerze wie, że potrafi to być bardzo niebezpieczne. Zdarzają się sytuacje, że kierowcy zostawiają zbyt mało miejsca rowerzystom, a ci swą jazdę kończą groźnymi wypadkami. Taki też zaliczyła podczas treningu Marta Lach, choć tym razem to ona zawiniła.
Olimpijka z Tokio 2020 podczas jazdy wpadła w tylną szybę stojącego przed nią samochodu. "Takich rzeczy wolałabym Wam nie przekazywać, ale myślę, że to ważne..." - zaczęła swój wpis na Instagramie.
"Wczoraj (w środę - dop. red.) miałam wypadek podczas treningu. Wpadłam w tylną szybę stojącego samochodu. Zagapiłam się. Nie straciłam przytomności, wszystko pamiętam" - dodała Lach.
Na szczęście obrażenia nie okazały się bardzo poważne, ale niezbędna była wizyta w szpitalu i operacja. "Miałam pociętą całą twarz, na szczęście widzę na oczy i nie mam złamanych kości. Dobrze, że miałam kask i ludzi wokół, którzy udzielili mi pomocy, dziękuję, szczególnie Panu Strażakowi. Miałam też operację, pod narkozą. Jestem troszkę popuchnięta, ale cała" - napisała polska kolarka.
Teraz naszą zawodniczkę czeka przerwa w treningach. "Będzie tylko lepiej. Dziękuję Wam za słowa otuchy i modlitwę. Wrócę silniejsza!" - zakończyła.
Czytaj także:
Vuelta: potężna kraksa na ostatnich kilometrach V etapu. Peleton posypał się jak... zapałki [ZOBACZ]
Vuelta a Espana. Wsiadł na rower po potwornej kraksie. Tak wyglądała jego twarz