Na hiszpańskich ulicach nie ma żartów. Wszędzie jest pełno policji, która pilnuje, aby ludzie nie wychodzili z mieszkań i domów. Mogą iść tylko do pracy, sklepu, apteki czy lekarza (o czym mówił nam ostatnio Tomasz Marczyński - więcej przeczytasz TUTAJ >>). Nie ma mowy o spacerach, nie ma mowy o uprawianiu sportu czy odwiedzaniu znajomych. Narodowa kwarantanna trwa w tym kraju od połowy marca.
- Pogoda jest tak piękna, że postanowiliśmy ostatnio z moim chłopakiem złamać nieco przepisy - Katarzyna Niewiadoma rozpoczęła rozmowę z WP SportoweFakty. - Zachowując wszelkie normy bezpieczeństwa, nie zbliżając się do nikogo i nikogo nawet nie widząc, wybraliśmy się na mały, króciutki spacer, a potem mieliśmy iść do sklepu. Sielanka trwała może kwadrans. Złapała nas policja i wlepiła karę. Nie wiemy, jak wysoką, decyzja ma przyjść pocztą. Może to być 600 euro (w przeliczeniu około 2700 zł - przyp. red.), ale górna granica to aż 30 tysięcy euro (ponad 135 tys. zł!). Mam nadzieję, że dostaniemy najniższy wymiar kary.
Bez możliwości wyjazdu
Girona - w tym blisko 100-tysięcznym mieście blisko granicy hiszpańsko-francuskiej jest obecnie "uwięziona" najlepsza polska kolarka. Słowo uwięziona nie jest nadużyciem.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Bieniek zawiedziony zakończeniem rozgrywek w Serie A. "Szkoda, bo byliśmy na pierwszym miejscu"
Niewiadoma: - Przyjechałam do naszego (zawodniczka mieszka ze swoim partnerem życiowym, byłym kolarzem, 3-krotnym mistrzem świata Taylorem Phinney'em - przyp. red.) mieszkania na początku marca, z Polski. Miałam wkrótce rozpocząć sezon, więc postanowiłam właśnie w Hiszpanii się do niego przygotować.
Kiedy w połowie marca rząd Hiszpanii ogłaszał narodową kwarantannę, Niewiadoma mogła wrócić do Polski, albo wyjechać do USA, do rodzinnych stron Phinneya. - Byliśmy naiwni - ocenia teraz z perspektywy czasu. - Myśleliśmy, że dwa, góra trzy tygodnie i wróci życie, a ja pojadę na kolejne wyścigi. Dlatego postanowiliśmy zostać w Hiszpanii.
Życie nie wróciło. A rząd hiszpański tylko przedłużał (i nadal to robi) termin zniesienia obostrzeń. Najnowsze informacje mówią o kwarantannie do 26 kwietnia. Jednak trudno wyrokować, czy znów ten okres nie zostanie przesunięty.
- W Polsce mogłabym pojeździć na rowerze w moich stronach, a na pewno wyjść na spacer, przewietrzyć głowę - słychać w jej głosie nutkę żalu. - W Stanach Zjednoczonych podobnie. Co prawda tam jest najwięcej zakażonych na świecie, ale problem dotyczy głównie Nowego Jorku. Jak rozmawiamy z rodzicami Taylora, czy jego znajomymi, to w Kolorado, skąd pochodzi, trzeba używać maseczek czy zakładać rękawice, ale nadal można wychodzić z domu, biegać, jeździć na rowerze. Amerykanie na razie mówią o tym, że to takie dodatkowe wakacje. Żadna kwarantanna.
Teraz już nie mają możliwości wyjazdu z Hiszpanii. - Taylor mógłby wrócić do USA, ale beze mnie, bo Europejczyków nie wpuszczają - tłumaczy Niewiadoma. - Dlatego postanowił, że nigdzie się nie wybiera i zostaje ze mną w Hiszpanii.
"Spałam po 13-14 godzin dziennie"
Muszą więc przeczekać epidemię na półwyspie Iberyjskim. - Jest ciężko - nie ukrywa polska zawodniczka, która ma na swoim koncie aż 18 wygranych wyścigów w kolarskiej elicie (m.in. Amstel Gold Race czy OVO Energy Women's Tour). - Siedzimy praktycznie cały dzień w domu, my sportowcy, ludzie przyzwyczajeni do ciągłego ruchu, wyjazdów, treningów.
W pierwszych dniach kwarantanny organizm Niewiadomej "oszalał". - Myślałam, że jestem chora, że mam koronawirusa - opowiada. - Spałam po 13-14 godzin dziennie, byłam ciągle senna i zmęczona. Nie wiedziałam, co się dzieje.
Okazało się, że tak organizm profesjonalnej sportsmenki zareagował na luźniejszy okres w wyścigach, treningach. Niewiadoma przez większą część swojego życia ciężko trenuje, ciągle zmienia hotele, ściga się. - Ten okres dla mojego ciała to jak balsam, jak spa - mówi. - Nie mogę więc narzekać pod względem fizycznym. Mimo codziennych treningów, czy to na trenażerze, czy np. jogi, nabieram sił, regeneruję się.
Jest sporo snu, są treningi. Co jeszcze można robić podczas zamknięcia w domu? - A tutaj pewnie wielu zdziwię - ożywia się Niewiadoma. - Wcale nie siedzimy na kanapie i nie połykamy kolejnych seriali. Dużo rozmawiamy, dużo czasu spędzam w kuchni, Taylor tworzy muzykę, trochę maluje, medytujemy, modlimy się.
A o godzinie 20 wychodzą na mały balkonik. - Tak, staramy się codziennie, bo o tej porze Hiszpania klaszczą - tłumaczy Polka. - To gest solidarności ze służbą zdrowia, która walczy z tym paskudztwem. Potem zostajemy na tych balkonach i rozmawiamy z sąsiadami. W ten sposób mamy namiastkę życia towarzyskiego, z którego tak słyną Hiszpanie.
Ciasto ze słodkich ziemniaków i pomarańczy
Niewiadoma nie ma problemów z odnalezieniem się w kuchni. Sporo gotuje, piecze. Myśli nawet o... - Chciałabym kiedyś wydać książkę kucharską z moimi przepisami - mówi nieco nieśmiało. - Staram się eksperymentować i wymyślać zarówno potrawy, jak i smakołyki dla sportowców, którzy często nie mogą używać pewnych składników, aby np. nie przytyć.
Polska zawodniczka robi więc zakupy w pobliskim sklepiku z produktami bio, a potem czaruje w kuchni. Co na przykład? Ano ciasto bananowe. - E tam, to akurat popularny przepis - komentuje. - Ale już choćby ciasto ze słodkich ziemniaków i pomarańczy, czy ciasto cytrynowo-borówkowe powinno zainteresować niektórych.
Nie narzeka Phinney, który pałaszuje każde ilości przygotowanych potraw przez Polkę. - Taylor ma taką przemianę materii, że nie ma zagrożenia, by przytył - śmieje się Niewiadoma.
Ale nie zawsze - mimo wrodzonego optymizmu - jest jej do śmiechu. Sytuacja w sporcie zawodowym, również w kolarstwie jest ciężka. Kolejne firmy wycofują się ze sponsoringu, kolejne zespoły obcinają pensje swoim sportowcom. Nie trzeba daleko szukać. Polska grupa (męska) CCC Team zawiesiła kontrakty większości mechaników, fizjoterapeutów czy obsługi technicznej (TUTAJ więcej szczegółów >>), a sami kolarze dostali mocno po kieszeni. Nieoficjalnie mówi się, że niektórzy zarabiają nawet 70-80% mniej.
Niewiadoma jeździ w niemieckiej grupie Canyon-SRAM Racing. - Na razie oficjalnie nie obcięto nam zarobków, ale czekamy na informację od naszych szefów - opowiada. - Pewnie wcześniej czy później dostaniemy po kieszeni. To nieuniknione.
Co mają powiedzieć ludzie wysłani na bezrobocie?
Niewiadoma nie robi z tego tragedii. Nie jeździ, nie ściga się, kryzys gospodarczy dotknął sponsorów, więc automatycznie musi mniej zarabiać. Z takiego wychodzi założenia. Nie żali się, nikogo nie obwinia, nie staje okoniem.
- Dlaczego miałabym to robić? - mówi. - Dramat to przeżywają rodziny w Polsce, w Hiszpanii, na całym świecie. Bezrobocie rośnie, ludzie nie mają pieniędzy. Z czego ma żyć rodzina z trójką dzieciaków, gdzie ona pracowała jako sprzątaczka, a on był ślusarzem? A teraz siedzą w domu, bez pensji, bez większej nadziei na lepsze jutro.
Polska zawodniczka ma ważny kontrakt jeszcze na sezon 2021. - Jestem w tej dobrej sytuacji, że nie muszę latem szukać nowego zespołu, jestem bezpieczna i wiem, że wkrótce wrócimy do ścigania - tłumaczy. - Czy to będzie w sierpniu, czy jesienią, czy dopiero w 2021... Nasi szefowie i sponsorzy uspokajają, że nie chcą odchodzić od żeńskiego kolarstwa. Nadal będą inwestowali.
Niewiadoma z ogromną nadzieją wyczekiwała obecnego sezonu. Głównie z powodu Tokio 2020. Polka była stawiana w gronie faworytek do wysokiego miejsca podczas wyścigu olimpijskiego.
Niewiadoma: - To, że igrzyska zostały przeniesione o rok (na 2021 - przyp. red.) nie ma większego wpływu na mnie. Choć może troszkę jest mi na rękę, bo w styczniu moje przygotowania storpedowały problemy z plecami, z rwą kulszową. Długo nie mogłam dojść do siebie. Straciłam sporo dni. Dlatego skoro będę mogła jeszcze raz przepracować zimę pod ten wyścig, to czemu nie?
W Chinach brak higieny
W wywiadzie udzielonym w lutym 2020 roku branżowemu serwisowi naszosie.pl Niewiadoma powiedziała m.in.: "gdy byłam w Chinach przekonałam się, że na przykład higiena znajduje się w tym kraju na niskim poziomie (...)".
- Tak, pamiętam tę rozmowę - twierdzi zawodniczka. - To była odpowiedź na to, że zbliżają się igrzyska, a w tamtym regionie świata powoli zaczynały być problemy z koronawirusem. Przekonywałam wówczas, że Japonia to nie Chiny i ten wirus nie powinien w niczym przeszkodzić. Jakże się myliłam!
Niewiadoma była w Chinach jesienią 2017 roku, kiedy została zaproszona przez UCI na oficjalne zakończenie sezonu. Otrzymała wówczas podczas specjalnej gali statuetkę za zajęcie trzeciego miejsca w cyklu World Tour. - Pamiętam te ich targi mięsne, gdzie nie ma spełnionych żadnych norm sanitarnych - mimo upływu kilku lat nadal krzywi się na samą myśl.
- Byliśmy też w takiej prawdziwej, chińskiej restauracji, gdzie klienci po prostu plują na podłogę, wycierają ręce w spodnie i w ogóle się tym nie przejmują - kontynuuje. - Kiedy wybierałam się na rower i przejeżdżałam przez te miasta i miasteczka to aż czuć było zapach zepsutego mięsa. Katastrofa sanitarna, jakiś wirus czy choroba, to wisiało w powietrzu .
Przypomnijmy, że chorobę COVID-19, którą wywołuje koronawirus, po raz pierwszy zdiagnozowano w grudniu 2019 roku, w chińskiej prowincji Hubei, ze stolicą w mieście Wuhan. Wkrótce epidemia rozlała się na całe Chiny, a potem na cały świat.