Colom walczy o imię, przyznając, że był zastraszany

Walkę o dobre imię w oczekiwaniu na analizę próbki B toczy od wtorku zawieszony przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI) po pozytywnym badaniu antydopingowym Antonio Colom, hiszpański zawodnik rosyjskiej ekipy Katiusza.

W tym artykule dowiesz się o:

Colom twierdzi, że pierwszym krokiem, jaki podjął po zawieszeniu, był nakazanie przeprowadzenia kontranalizy. - Odrzucam oskarżenia o zażywanie Epo i innych środków dopingujących. Dlatego grupa prawników pracuje nad moją obroną - oświadczył w środę.

Stwierdził, że sankcje wyciągane są wobec niego w związku z "substancją, która właściwie nie jest ujęta na liście zakazanych".

W upublicznionym oświadczeniu 31-letni kolarz z Majorki kwestionuje dokumentację dotyczącą swojej sprawy i badanie próbki uryny, na podstawie której wydano wobec niego oskarżenie. Razem z adwokatem poprosili o udostępnienie im do weryfikacji protokołów z analizy próbki A.

Według niego "powód, by poddawać w wątpliwość przeprowadzoną analizę, nie jest bezpodstawny".

Ważnym motywem w całej sprawie są telefony z pogróżkami, o których Hiszpan poinformował światową centralę, ale ta umorzyła śledztwo w tej sprawie. - Po wyścigu Dookoła Algarve ktoś z zastrzeżonego numeru powiedział mi, że jestem na dopingu. Powtórzyło się to po Paryż-Nicea - powiedział Colom, któremu grozi dwuletnia dyskwalifikacja.

Źródło artykułu: