Polski kolarz znalazł się w ucieczce, która niemal przez cały etap przewodziła stawce. Rafał Majka trzymał się na jej czele i nie ukrywał, że interesuje go zwycięstwo. Miał to być prezent na 29. urodziny. Majka wytrzymywał tempo, sam je podkręcał i został w czwórce, która między sobą rozstrzygnęła walkę o etapowy triumf.
Sam na około 800 metrów przed metą rozpoczął atak. Nie zgubił jednak rywali, a gdy ci chwilę później przyśpieszyli, nie dołączył do nich. Ostatecznie był czwarty ze stratą 13 sekund do triumfatora - Kanadyjczyka Michaela Woodsa. - Moim celem dzisiaj było zabranie się w odjazd i walka o wygraną etapową. Pierwsza część planu mi się udała - walczyłem na końcowym podjeździe w grupie kilku zawodników - przekazał Majka za pośrednictwem Facebooka.
- Próbowałem swoich sił w mocnym ataku około 600m do mety, ale moi rywale byli mocniejsi. Szkoda, bo miałem dzisiaj urodziny i chciałem sobie oraz fanom sprawić prezent, ale nogi nie były mocniejsze od wszystkich innych w ucieczce - dodał polski kolarz grupy Bora-Hansgrohe.
Dzięki dobrej jeździe na 17. etapie Polak awansował na czternaste miejsce w klasyfikacji generalnej. Majka nie powiedział jeszcze ostatniego słowa na tegorocznej Vuelta a Espana. Chce wygrać co najmniej jeden etap. - Trzymajcie proszę kciuki za kolejne dni - zakończył Polak.
ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Reprezentanci poznali Brzęczka. Glik opowiedział o zmianach pod wodzą nowego trenera