Niewielu spodziewało się, że Michał Kwiatkowski po wtorkowym sukcesie w Szczyrku, także dzień później (8.08.) wygra etap Tour de Pologne. Nie spodziewał się pewnie i sam kolarz. Bo tuż przed kreską puścił kierownicę i w wymownym geście złapał się za głowę. Jakby pytał: - co tutaj właściwie się dzieje? W tle mamy wykrzywioną twarz doskonałego, niemieckiego sprintera, Pascala Ackermanna. Kolarz grupy Bora-Hansgrohe liczył, że w Bielsku-Białej zgarnie trzeci skalp (wygrał pierwszy i drugi etap - przyp. red.). To mógł być finisz dla niego, zawodnika dynamicznego, dysponującego ogromną siłą w nogach. Co prawda ostatnie dwa kilometry prowadziły w górę, ale to nie była "ściana" nie do przejścia. Niemiec musiał obejść się ze smakiem. "Kwiato" pokazał, że jest zawodnikiem uniwersalnym: i do tańca, i do różańca. Przekładając na język kolarski: i teren pagórkowaty, i w góry, a jak trzeba to i ze sprinterami wygra.
Tegoroczny TdP - jak na razie - jest rzeczywiście wyjątkowo udany dla Kwiatkowskiego. Aż trudno w to uwierzyć, bo w przeszłości największy wyścig w Polsce nie obchodził się z "Kwiato" zbyt łagodnie. Mało powiedziane. Dał mu niejednokrotnie w twarz.
W 2012 roku Kwiatkowski zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. To był wielki sukces młodego - miał zaledwie 22 lata - kolarza. Fachowcy mówili o tym, że to kolejny krok w świetnie prowadzonej karierze. Wszystko się zgadza. Jednak "Kwiato" przegrał z Moreno Moserem o... pięć sekund. Tak, po tygodniu ścigania się po polskich drogach, po przejechaniu ponad 1200 kilometrów Polak przegrał tak naprawdę nie przez słabszą formę, a przez bonusy przyznawane za wygranie etapu (Moser wygrał dwa).
Trzy lata później wrócił na trasę TdP. I tutaj spotkała go jedna z największych porażek w karierze. Nie miał formy, jechał słabo, był bez szans na sukces w klasyfikacji generalnej. Podczas przedostatniego etapu musiał się wycofać, miał problemy żołądkowe. Niestety, stało się to w żenującej atmosferze. Otóż "Kwiato" chciał skorzystać z toalety w jednym z ośrodków wypoczynkowych. Zatrzymał się, wszedł do budynku i... Został poproszony o zapłatę dwóch złotych. Pieniędzy przy sobie nie miał, więc właściciel pokazał mu drzwi. Kolarz szybko podjechał na pobliską stację benzynową, ale tracąc już zbyt wiele czasu, zrezygnował. Ta historia - którą upublicznił dyrektor TdP Czesław Lang - jeszcze przez wiele lat była powodem do niewybrednych żartów.
ZOBACZ WIDEO Niesamowita historia Bukowieckiego. "Byłem przekonany, że w tym finale nie wystąpię"
Rok później "Kwiato" postanowił przełamać fatum. Znów się nie udało. Doznał zbyt wielkich strat na etapie do Zakopanego. Na dodatek deszcz, który umościł się wygodnie w Tatrach (a właściwie ściana deszczu), spowodował, że królewski odcinek w Bukowinie Tatrzańskiej należało odwołać. Woda płynęła ulicami, powodowała osunięcia niektórych odcinków trasy, zdrowie i życie zawodników było zagrożone. Ostatecznie Kwiatkowski zajął dopiero 34. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Kiedy wiosną tego roku Kwiatkowski był gościem mobilnego muzeum TdP, stwierdził: "oglądając zbiory zauważyłem, że moja historia w Tour de Pologne jest bardzo malutka. Cóż, mam tę przewagę nad wieloma innymi, że mogę się jeszcze ścigać i to nadrobić".
Okazja do powrotu na trasę TdP pojawiła się bardzo szybko - już kilka miesięcy po tej wizycie. Mimo że nie miał w planach jazdy w Polsce, czuł się po Tour de France tak dobrze, że postanowił spróbować. I bardzo dobrze. Na razie, po pięciu - z siedmiu - etapach jest liderem klasyfikacji generalnej i ma 12 sekund przewagi nad zeszłorocznym zwycięzcą Dylanem Teunsem oraz 20 sekund nad George'em Bennettem. - To nie jest ogromna przewaga, zwłaszcza, że czekają nas teraz dwa górskie etapy w Tatrach - przyznał "Kwiato". - Czuję się jednak bardzo mocny, a poza tym mam do pomocy doskonały zespół.
- Team Sky pokazuje, że będzie bardzo ciężko rywalom zgubić Michała - zgadza się były kolarz, a obecnie komentator Telewizji Polskiej, Bartosz Huzarski. - Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, który sobie nakreślił "Kwiato". Realizuje go krok po kroku. I niech tak będzie do końca wyścigu. Zasłużył na to.
Rzeczywiście, Kwiatkowski zasłużył, aby mieć w swoim CV triumf w TdP. Obok mistrzostwa świata, obok wygranej w Mediolan - San Remo, obok triumfów w Tirreno-Adriatico, Amstel Gold Race czy Strade Bianche. Minimalna porażka z Moreno, żenująca sytuacja z odmową skorzystania z WC, załamanie pogody w Bukowinie. Najwyższy czas użyć gumki myszki i to wszystko wyczyścić. A w Muzeum TdP niech zawiśnie zdjęcie Kwiatkowskiego łapiącego się za głowę na mecie etapu w Bielsku-Białej. W centralnym miejscu.
Program dwóch ostatnich etapów TdP 2018.
czwartek, 9.08., Zakopane-Bukowina Tatrzańska, 129 km
piątek, 10.08., Bukowina-Bukowina, 136 km