W listopadzie wybuchła afera obyczajowa w Polskim Związku Kolarskim. Piotr Kosmala w rozmowie z WP SportoweFakty wyjawił, że w środowisku dochodzi do zastraszania, a nawet molestowania zawodniczek.
Błyskawicznie zareagował na to minister sportu Witold Bańka, nawołując prezesa Dariusza Banaszka do dymisji. Zagroził wycofaniem środków z ministerstwa. Jednak prezes nie zamierzał ustępować przed zjazdem, który został zaplanowany na 22 grudnia.
"Przy obecnych 74 delegatach, Banaszek otrzymał silne poparcie - 16 delegatów było przeciwnych jego kandydaturze, 48 było za, a 5 wstrzymało się od głosu" - pisze największy portal kolarski "cyclingnews.com".
Międzynarodowa Federacja Kolarska (UCI) wezwała PZKol do współpracy z władzami i zapowiedziała, że będzie monitorować sytuację.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Banaszek broni się i oskarża. "Kto wiedział pierwszy? Dariusz Miłek!"
"Banaszek podziękował delegatom i oświadczył, że postara się odbudować relacje z ministerstwem. Nie zaoferował konkretnych rozwiązań, ale przyznał, że jeśli rozmowy nie przyniosą efektów, a ministerstwo będzie nalegać na jego odejście, to ustąpi" - czytamy.
Witold Bańka od razu napisał na Twitterze, że w tej sytuacji wstrzymuje wszystkie środki dla związku.
"Cyclingnews.com" opisał szczegółową całą sytuację. Począwszy od pierwszych doniesień pochodzących od Piotra Kosmali, przez ujawnienie nagrań z posiedzeń zarządu, aż po sytuację finansową PZKol.
"Jest ona tragiczna. Orlen i CCC wycofały się ze sponsorowania związku. Rachunki bankowe zostały zamrożone, trwa postępowanie egzekucyjne" - poinformował "cyclingnews.com", dodając, że saldo federacji za 2017 rok, wynosi 1,4 miliona złotych (334 tys. euro). Oczywiście na minusie.