W sobotę w serwisie WP SportoweFakty pojawił się wywiad z Piotrem Kosmalą, członkiem zarządu w Polskim Związku Kolarskim. Wyjawił, że w środowisku dochodziło do zastraszania, ale także seksu z nieletnimi i gwałtu.
Witold Bańka zareagował błyskawicznie, oznajmił, że oczekuje dymisji wszystkich członków zarządu PZKol. Prezes Dariusz Banaszek odpowiedział, że nie ma zamiaru tego robić, bo do wszystkiego doszło 8-10 lat temu, kiedy on nie piastował swojego stanowiska.
- Jestem przekonany, że członkowie i prezes zmienią zdanie. To zderzenie ze ścianą, tu nie będzie kroku w tył ze strony ministerstwa. Kolarstwo to jedna z dyscyplin, która przynosi nam w ostatnim czasie najwięcej medali. Kiedy po aferze dopingowej w Rio w podnoszeniu ciężarów zapowiedzieliśmy obcięcie środków, to zarząd odszedł. Podobnie było w Polskim Związku Tenisowym. Jeśli nie posłuchają, to kurek z pieniędzmi zostanie zakręcony - zapowiedział na antenie TVN24 Witold Bańka.
Minister sportu jest konsekwentny, nie dopuszcza możliwości o częściowej wymianie członków w zarządzie. - Nie ma czego negocjować. Wszyscy muszą opuścić swoje stanowiska. Nie będziemy dociekać, kto z dziewięciu członków jest bardziej winny, a kto mniej. Ta dyscyplina dostała największe wsparcie w swojej historii od resortu, miała duże wsparcie sponsorów. Jeśli w przyszłości ktoś z nich będzie ponownie w zarządzie, to nie wesprzemy PZKol. Tu musi dojść do katharsis, resetu środowiska. Ta sytuacja zaszła za daleko - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Banaszek: Chciałem wyczyścić temat. Moi poprzednicy wiedzieli o problemach, ale nic nie zrobili
[color=#000000]
[/color]
- To sprawa wrażliwa i trudna przez jej intymność. Kilkanaście dni temu audytorzy pojawili się w ministerstwie i odważyli się o tym mówić. Przez poufność audytu, przekazywali to ogólnie - o nieścisłościach finansowych i obyczajowych. Ktoś musiał tę machinę uruchomić. Prokuratura zaczęła już działać w temacie. Dobro zawodniczek jest najważniejsze - podkreślił Bańka.
Nie ujawniono nazwiska osoby, której dotyczą wszystkie zarzuty, dla dobra zawodniczek, nie chce tego robić również minister. - To osoba, która miała znaczącą pozycję, funkcjonująca w środowisku od dawna, pokazująca się w mediach i przedstawiana jako ekspert - powiedział.
Pod opublikowanym w niedzielę przez PZKol oświadczeniu podpisały się cztery z dziewięciu osób z zarządu (była tam m.in. mowa o tym, że zarząd nie zamierza rezygnować - przyp. red.). - Dajemy członkom kilka dni na dymisję. W poniedziałek zrobiła to pierwsza osoba, we wtorek mają zrobić to kolejne. Są honorowe i tak powinno być. Jeżeli wszyscy nie złożą dymisji, to w poniedziałek rozpoczniemy swoją procedurę i złożymy wniosek do sądu rejestrowego o wprowadzenie kuratora - zapowiedział Bańka.
No nie kpijcie tutaj z nas...