Czesław Lang: To był zamach na Tour de Pologne. Udało się zapobiec katastrofie

Międzynarodowa Unia Kolarska szuka nowych rozwiązań. Pojawiają się bardzo różne pomysły. Niektóre mocno zdenerwowały dyrektora największego wyścigu w Europie Środkowo-Wschodniej.

W tym artykule dowiesz się o:

Od 12 do 18 lipca przyszłego roku kibice kolarstwa w Polsce będą pasjonować się Tour de Pologne. Zawody nie zmienią swojej formuły, chociaż... Były zakusy, aby mocno zaszkodzić imprezie, którą organizuje Czesław Lang.

WP SportoweFakty: Początek tygodnia (7-8.12.) spędził pan w Barcelonie na seminarium zorganizowanym przez Międzynarodową Unię Kolarską. Wiele ostatnio mówiło się o rewolucji w peletonie...


Czesław Lang: Pojechałem, aby osobiście bronić interesów naszego narodowego touru. Jedna z reform zapowiadała wręcz zamach na krótsze wyścigi, jak Tour de Pologne, czy Tour de Suisse. Proponowane przepisy mogły wyrządzić wiele złego. A jednocześnie jeszcze zwiększyć hegemonię TdF, Giro czy Vuelty.

Konkretnie? Co wzbudzało pana niepokój?

- Komisja, która przygotowała propozycje, stała na stanowisku, że wyścigi mogą liczyć maksymalnie pięć dni. Gdzie Tour de Pologne nie bez problemów mieści się w siedmiu. Oczywiście nie muszę tłumaczyć, jak skrócenie naszego touru wpłynęłoby na: liczbę kibiców, sponsorów, budżet, współpracę z telewizją, itp. Nie mówiąc już o tym, że mielibyśmy problemy przekonać najlepszych kolarzy świata, że warto do nas przyjechać na tak krótki czas.

Jak reformatorzy argumentowali swoją propozycję?

- Twierdzili, że czołowi kolarze za dużo startują, a wyścigi są zbyt wyczerpujące. To trochę śmieszne, bo najlepsze teamy mają 25 i więcej zawodowców, z których mogą jednocześnie wystawić trzy, czy nawet cztery równe zespoły.

Na dodatek padła również propozycja, aby wyścigi otrzymywały jednoroczne licencje.

- Z biznesowego punktu widzenia, jako organizator TdP, wiem doskonale, że trzyletnia licencja pozwala na spokojne pozyskiwanie sponsorów. Podpisujemy umowy długofalowe, rozmawiamy o przyszłości, nie ma zagrożenia, że po roku współpracy wyścig wypadnie ze światowego kalendarza, a telewizja przestanie się nim interesować.

W jakim humorze pan wrócił?

- Świetnym. Wydaje się, że te najbardziej kontrowersyjne propozycje przepadły, a wszystkie zainteresowane strony wkrótce wypracują porozumienie. Ugasiliśmy pożar na samym początku. Nie zdążył jeszcze nic zniszczyć. Zapobiegliśmy katastrofie.

#dziejesiewsporcie: nowa dyscyplina robi furorę w Japonii 

Tour de Pologne w przyszłym roku, ze względu na sierpniowe igrzyska olimpijskie, odbędzie się w tym samym czasie, co Tour de France. Kiepsko to wygląda.

- Dlaczego? Myśli pan o mniejszym zainteresowaniu ze strony kibiców? Mieliśmy już w historii taką sytuację i okazało się, że Wielka Pętla napędziła jeszcze większe zainteresowanie naszym wyścigiem. W lipcu ludzie przez kilkanaście dni będą żyli kolarstwem. Pójdą na trasę TdP, aby kibicować, potem wrócą do domu i obejrzą końcówkę etapu w telewizji, na dodatek przełączą również kanał na TdF. Mamy podpisaną umowę z Telewizją Polską, Wielką Pętlę pokazuje Eurosport. Układ idealny. Jedna strona nie blokuje drugiej. Tak naprawdę, to cieszę się z takiej sytuacji.
[nextpage]A kolarze? TdF, potem igrzyska, czy do Polski przyjadą najlepsi kolarze świata?

- Paradoksalnie, znów przewaga jest po naszej stronie. Powiem tak: mistrzem olimpijskim zostanie kolarz, który pojedzie w naszym kraju, a nie w Tour de France. Wielka Pętla to za duży wysiłek, tak krótko przed IO. Czołowi kolarze o tym wiedzą i dlatego przyślą faworytów do złota w Rio, właśnie do nas.

Rafał Majka?

- Przyznał w kilku wywiadach, przyznał również i mnie osobiście, że chciałby przyjechać do Polski. Dla niego idealnym układem w 2016 roku jest: walka o zwycięstwo w Giro, potem udział w Tour de Pologne i może złoto w Rio? Trasa olimpijska jest jakby stworzona pod górali. Rafał będzie zadowolony.

[b]

Oficjalnie jednak jeszcze nie ogłosił swoich planów. A kilka dni temu "rzucił" przy okazji, że być może pojedzie w Tour de France, jako pomocnik Alberto Contadora.[/b]

- To byłaby bardzo zła wiadomość dla polskiej reprezentacji na Rio. Rafał mający w nogach Giro i TdF miałby ogromne problemy, aby odpowiednio zregenerować się przed igrzyskami. Mam nadzieję, że uda się Majce jakoś wykręcić od Wielkiej Pętli.

Doskonale pan wie, że szefów Tinkoff-Saxo mało będzie obchodziło, co jest lepsze dla polskiej reprezentacji. A Rafał... Ma profesjonalny kontrakt. Każą jechać w TdF, to pojedzie. I jeszcze da z siebie wszystko.

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego powiedziałem, że to byłaby bardzo zła wiadomość dla reprezentacji. Oby tak się nie stało.

Jak już jesteśmy przy polskiej kadrze, przy polskim kolarstwie. Jaki był ten 2015 rok? Straciliśmy koszulkę mistrza świata seniorów. Michał Kwiatkowski, mimo świetnej postawy w Richmond, oddał trykot.

- Z drugiej strony, w tym roku zdobyliśmy ponad 30 medali najważniejszych imprez mistrzowskich praktycznie we wszystkich kategoriach wiekowych. To jest nasza siła! Niech mi pan pokaże inne dyscypliny z takimi sukcesami. Cieszą mnie nie tylko sukcesy naszych zawodowców, ale również fakt, że na polskich drogach widzimy tysiące kolarzy. Jest moda na rower! A to ma bezpośrednie przełożenie na dzieci, które w przyszłości zastąpią Majkę czy Kwiatkowskiego.

Tour de Pologne amatorów ukończyło prawie 1700 kolarzy. Obiecał pan, że edycja 2016 będzie przygotowana na przyjęcie nawet ponad dwóch tysięcy zapaleńców.

- A może i nawet więcej. Pamiętam, jak zaczynaliśmy kilka lat temu. Na starcie pojawiło się osiem razy mniej kolarzy-amatorów. To właśnie pokazuję modę na rower, o której przed chwilą mówiłem. Nie zapominajmy również o tym, że równolegle z rywalizacją zawodowców odbywa się Nutella Mini Tour de Pologne. Tysiące dzieciaków w różnych kategoriach wiekowych stawia pierwsze kroki. Przecież to właśnie tutaj narodziła się kariera Michała Kwiatkowskiego.

W przyszłym roku kolejny krok milowy w rozwoju TdP. Pojawią się zawodniczki. Skąd taki pomysł?

- Polskie zawodniczki osiągają wspaniałe sukcesy na międzynarodowej arenie. Są w ścisłej czołówce. A wielkich imprez dla kobiet nadal brakuje. Dlatego ostatni dzień męskiego touru będzie jednocześnie pierwszym dla zawodniczek. Trzyetapowy wyścig będzie pięknym spięciem w klamrę największego touru w Polsce. Wierzę, że kobiety na stałe zagoszczą w programie naszej imprezy.

Rozmawiał Marek Bobakowski

Źródło artykułu: