Kibice oglądający wtorkowy etap Tour de Pologne mogli przeżyć swoiste deja vu, gdyż odcinek ten swoim scenariuszem bardzo przypominał rywalizację poniedziałkową. Wkrótce po starcie podobnie jak dzień wcześniej z peletonu oderwała się trójka kolarzy i co ciekawe znów byli to przedstawiciele Euskaltel, Lampre oraz reprezentacji Polski. Inne były tylko nazwiska – na atak zdecydowali się tym razem Aitor Hernandez, Sylwester Szmyd i Marcin Sapa. Uciekinierzy w pewnym momencie zdołali sobie wypracować nawet dziewięć minut przewagi, jednak jadący równym tempem peleton w odpowiednim momencie jak zwykle zaczął zmniejszać różnicę, która malała powoli, acz systematycznie. Czołowa trójka zdołała dojechać do Białegostoku i pokonała nawet na ulicach miasta dwie rundy, jednak pięć kilometrów przed metą musiała pożegnać się z marzeniami o wygranej, gdyż zgodnie z przewidywaniami została doścignięta.
W samej końcówce atakować próbowali jeszcze Timothy Gudsell oraz Javier Aramendia, lecz jadący z prędkością blisko 60 kilometrów na godzinę peleton nie dał im najmniejszych szans i ponownie o wszystkim rozstrzygnął finisz dużej grupy.
Na ostatnich metrach zespół Quick-Step ponownie świetnie rozprowadził poniedziałkowego zwycięzcę Allana Davisa, jednak Australijczyk nie zdołał utrzymać prowadzenia i dał się wyprzedzić Włochowi Angelo Furlanowi oraz Brazylijczykowi Luciano Pagliariniemu. Dla doświadczonego Furlana to nie pierwszy sukces na polskich drogach – w 2001 roku triumfował już w Koszalinie, a na swym koncie ma także m.in. dwie wygrane w wyścigu Vuelta Espana.
Drugi z rzędu dobry wynik Davisa sprawił, że Australijczyk mimo wtorkowej porażki etapowej otrzymał kolejną bonifikatę (tym razem dwie sekundy) i został nowym liderem Tour de Pologne. Różnice między poszczególnymi kolarzami są jednak minimalne i trudno przypuszczać, aby którykolwiek ze sprinterów liczył się w walce o końcowy triumf.
W końcówce z dobrej strony pokazali się ponownie polscy kolarze, którzy starali się jak najlepiej rozprowadzić Krzysztofa Jeżowskiego. Nasz zawodnik na mecie był ósmy co oznacza, że już drugi dzień z rzędu jeden z Polaków zmieścił się w czołowej dziesiątce - w poniedziałek na dziewiątym miejscu sklasyfikowany był bowiem Adam Wadecki. Biorąc ponadto pod uwagę ucieczkę Szmyda i Sapy oraz mający miejsce dzień wcześniej atak Łukasza Bodnara trzeba przyznać, że jak na razie nasi zawodnicy jadą na miarę swych możliwości i prezentują się z zupełnie dobrej strony.
W środę kolejny etap – z Bielska Podlaskiego do Lublina.
Wyniki trzeciego etapu:
1. Angelo Furlan (Włochy) – 4:26,56
2. Luciano Pagliarini (Brazylia)
3. Allan Davis (Australia)
4. Jauheni Hutarowicz (Białoruś)
5. Denis Flahaut (Francja)
6. Murilo Fischer (Brazylia)
7. Graeme Brown (Australia)
8. Krzysztof Jeżowski (Polska)
9. Andrea Grendene (Włochy)
10. Juergen Roelandts (Belgia) – wszyscy ten sam czas
Klasyfikacja generalna:
1.Allan Davis (Australia) - 10:41,47
2.Murilo Fischer (Brazylia) +0,04
3.Angelo Furlan (Włochy) +0,08
4.Graeme Brown (Australia) +0,13
5.Andrea Grendene (Włochy) +0,13
6.Jauheni Hutarowicz (Białoruś) +0,15
7.Luciano Pagliarini (Brazylia) + 0,16
8.Krzysztof Jeżowski (Polska) +0,21
9.Denis Flahaut (Francja) +0,22
10.Juergen Roelandts (Belgia) +0,40