Polak ujawnił, że był w Chinach. Do szpitala jechał w policyjnym konwoju

Getty Images / Bryn Lennon / Na zdjęciu: Wojciech Pszczolarski
Getty Images / Bryn Lennon / Na zdjęciu: Wojciech Pszczolarski

Polski kolarz Wojciech Pszczolarski na początku 2020 roku przeżył chwile grozy. Gdy w kanadyjskim szpitalu powiedział, że był w Wuhan, natychmiast wszczęto alarm. - To były sceny jak z Doktora House'a” - wspomina w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

W tym artykule dowiesz się o:

Wojciech Pszczolarski, polski kolarz torowy, był jednym z pierwszych Polaków, którzy mogli zetknąć się z wirusem COVID-19. Gdy ujawnił w Kanadzie, że niedawno był w Wuhan, natychmiast podjęto zdecydowane kroki. Zrobiło się bardzo poważnie.

Pszczolarski przebywał w Wuhan w październiku 2019 roku podczas wojskowych igrzysk sportowych. Już wtedy zauważył, że miasto wyglądało inaczej niż zwykle. Jak wspominał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", mimo że to dziesięciomilionowe miasto, w okolicy nie było żywego ducha, jakby ludzie się wysiedlili.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"

W styczniu 2020 roku, będąc w Kanadzie na zawodach Pucharu Świata, polski kolarz nagle zaczął czuć się fatalnie. Pojawiła się wysoka temperatura w połączeniu z mocnym, duszącym kaszlem. Kiedy lekarz na torze poprosił go o wypełnienie ankiety zdrowotnej, jedno pytanie wywołało panikę.

- Padło pytanie, gdzie ostatnio byliśmy. Powiedziałem, że w Chinach. Doktor spojrzał na mnie uważnie. "W Chinach?" - zasępił się. "Tak" - potwierdziłem. "A gdzie?" - dopytywał. "A w takim mieście Wuhan" – odpowiedziałem, a on zniknął. To jedno słowo wystarczyło. Lekarz wrócił po pięciu minutach z drugą osobą. Ubrani w wielkie skafandry mówią, że za pięć minut przyjedzie po mnie karetka. A potem to już były sceny jak z serialu Doktor House - opowiadał Wojciech Pszczolarski.

Sam transport do szpitala wyglądał jak scena z filmu. - Karetka podjechała pod wejście na tor, całą drogę do szpitala konwojowała mnie policja. Z przodu radiowozy, z tyłu radiowozy - wspominał polski kolarz.

Testy wykazały grypę, ale on sam nie ma wątpliwości, że to był COVID-19. Jak zdradził Pszczolarski, po przejściu choroby w końcu zdecydował się na badania, które wykazały astmę oskrzelową pocovidową.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści