Najdziwniejszy wyścig w sezonie - w taki sposób można było określić wyścig ze startu wspólnego w ramach igrzysk olimpijskich. Dziwny, bo na starcie nie obejrzeliśmy 170 zawodników jak podczas większości imprez w kolarskim kalendarzu, lecz tylko 90. Najmocniejsze kolarskie nacje takie jak Dania, Holandia, Wielka Brytania, Słowenia, Francja i Belgia mogły wystawić do startu tylko 4 kolarzy.
Redukcja uczestników wyścigu z pewnością sprzyjała mniejszym zespołom takim jak Polska (czytaj więcej). Ciężko było jednak liczyć na to, że polski rodzynek w stawce Stanisław Aniołkowski będzie odgrywał pierwsze skrzypce w olimpijskim wyścigu.
Zawodnicy mieli do pokonania 273 kilometry, ze startem i metą na moście Pont d’Iéna w okolicach Placu Trocadero. Zaraz po starcie ostrym utworzyła się pięcioosobowa ucieczka w składzie Eric Manizabayo (Rwanda), Thanakhan Chaiyasombat (Tajlandia), Chrisopher Rougier-Lagane (Mauritius), Charles Kagimu (Uganda), Achraf Ed Doghmy (Maroko).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Brąz Świątek sukcesem czy niedosytem? "Trzeba zmienić narrację"
Dla kolarzy z egzotycznych państw obecność w ucieczce na igrzyskach olimpijskich to szansa na pokazanie się obserwatorom kolarstwa, bo oczywiste było to, że akcja ta nie ma szans powodzenia. Po godzinie ścigania od peletonu oderwała się grupka pościgowa w składzie Elia Viviani (Włochy), Ryan Mullen (Irlandia), Gleb Syritsa (niezależni olimpijczycy) oraz Bouglas (Grecja). Przewaga obu ucieczek urosła do ponad 10 minut, dlatego tempo w peletonie zaczęło się zwiększać.
Wkrótce obie grupy połączyły się, ale peleton konsekwentnie niwelował przewagę uciekinierów. Najdłużej na czele utrzymał się Ryan Mullen, który pełnił rolę tzw. stacji przekaźnikowej dla Bena Healy'ego, który zaatakował z głównej grupy, aby dołączyć do swojego rodaka. Z nim zabrał się Kazach Aleksiej Lutsenko. Healy, Mullen i Lutsenko utworzyli trzyosobową czołówkę.
Kiedy kolarze zaczęli zbliżać się do finałowych rund w Paryżu, w peletonie zrobiło się nerwowo. Poszczególni zawodnicy próbowali kontratakować, ale kolarze reprezentacji Belgii i Holandii robili wszystko, by wszelkie tego typu próby neutralizować. W końcu jednak od głównej grupy oderwało się ośmiu zawodników: Valentin Madouas (Francja), Nils Politt (Niemcy), Michael Woods (Kanada), Sainbayar (Mongolia), Stefan Küng (Szwajcaria), Marco Haller (Austria) i Fred Wright (Wielka Brytania). Była to groźna akcja, ale decydująca część wyścigu, a więc 3 rundy wokół wzgórza Montmarte wciąż pozostawała do przejechania.
Na szczycie Montmarte znajduje się słynna bazylika Sacre-Coeur, gdzie prowadzi kilometrowy brukowany podjazd. Na tej ściance na atak zdecydował się Mathieu van der Poel oraz Wout van Aert - główni faworyci do zdobycia olimpijskiego złota. Na czele z przewagą ok. pół minuty wciąż jechał samotny już Ben Healy przed ośmioosobową grupką pościgową, z której wypadł reprezentant Mongolii, a dołączył Remco Evenepoel. Młody Belg dyktował w niej bardzo wysokie tempo, co sprawiło, że Irlandczyk został doścignięty.
Po pokonaniu pierwszej rundy w centrum Paryża od peletonu odpadł Stanisław Aniołkowski i pożegnał się z marzeniami o medalu. Podczas drugiej wspinaczki pod bazylikę Sacre-Coeur Remco Evenepoel rozerwał czołówkę, a za jego plecami ostał się tylko Valentin Madouas.
Przewaga prowadzącej dwójki nad rozdrobnionym peletonem na kolejnych kilometrach urosła do jednej minuty, a do mety pozostawało 15 kilometrów. Wtedy Remco Evenepoel wykorzystał krótki podjazd pod to, by przypuścić decydujący atak po złoty medal. Zmęczony Madouas nie był w stanie utrzymać jego koła i skupiał się już tylko na obronie srebrnego medalu. Musiał jednak obronić się przed grupką pościgową w składzie: Christopher Laporte (Francja), Matteo Jorgenson (USA), Stefan Kung (Szwajcaria), Ben Healy (Irlandia) oraz Marco Haller (Austria).
Złoty medal Remco Evenepoela wydawał się niezagrożony, ale 4 kilometry przed metą Belg miał defekt i musiał wymieniać rower. Mimo to Evenepoel zdołał utrzymać przewagę i sięgnąć po tytuł mistrza olimpijskiego. Zaraz za linią mety zsiadł z roweru i przyjął zwycięską pozę, nawiązującą do cieszynki piłkarza Jude'a Bellinghama. Tym sposobem Belg został podwójnym mistrzem olimpijskim, bo przed tygodniem zdobył także złoto w jeździe indywidualnej na czas.
Podium uzupełnili gospodarze - drugie miejsce dowiózł Valentin Madouas, a po brązowy medal sięgnął Christophe Laporte.
Stanisław Aniołkowski zajął 61. miejsce ze stratą ponad 18 minut do zwycięzcy.
Zobacz też:
Czas na wyścig otwartych szans. Czy będzie polski medal pod wieżą Eiffla?
Jakim cudem ta Rosjanka została dopuszczona do igrzysk? W Paryżu powalczy o medal z Polkami