Kolarstwo szosowe to jedna z tych dyscyplin olimpijskich, w których zdobycie medalu podczas igrzysk jest niezwykle trudne. Oczywiście można by napisać tak samo o każdej innej konkurencji, ale patrząc na to, ile szans medalowych mają pływacy lub też, ilu zawodników bierze udział w konkursie rzutu młotem, prawdopodobieństwo stanięcia na podium po rywalizacji na szosie, gdzie w jednym wyścigu udział bierze 90 zawodników, wydaje się mniejsze.
Do tego dołóżmy jeszcze specyfikę trasy, która zwykle odpowiada kolarzom o konkretnych preferencjach, np. ta w Londynie była płaska i pasowała sprinterom, podczas gdy trasy w Rio i w Tokio sprzyjały góralom. To sprawia, że nawet najlepsi kolarze w peletonie mają zwykle jedną lub dwie realne okazje do zdobycia medalu w całej karierze.
Powołanie last minute
W Paryżu Polskę miał reprezentować Michał Kwiatkowski, dla którego wyścig olimpijski był jednym z głównych celów na ten sezon, ale "Kwiato" w sobotnie przedpołudnie w Paryżu jednak nie wystartuje. Problemy z plecami, które dopadły go niespodziewanie po czasówce sprawiły, że Polak w poniedziałek poinformował, że nie weźmie udziału w zmaganiach ze startu wspólnego (czytaj więcej).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Wskazała powód porażki Świątek. "Nie do końca jej się to udało"
W jego miejsce "powołanie last minute" otrzymał Stanisław Aniołkowski - najlepszy polski sprinter. Czego możemy oczekiwać od Aniołkowskiego? Sylwester Szmyd w rozmowie z WP Sportowe Fakty przyznaje, że jest tylko jedno słowo, które może opisać podejście naszego zawodnika do tego startu - radość.
- Myślę, że Staszek po prostu cieszy się z tego, że może wziąć udział w igrzyskach. To nie jest zawodnik, któremu gdyby by się powiedziało 3 czy 5 miesięcy temu, żeby szykował formę na olimpiadę, to by ją wygrał. Prawdopodobnie nie. Nie mówię, że w niego nie wierzę, ale faworytem nie jest. Na pewno nie jest przygotowany na 100 proc., bo nie planował tego startu - uważa Szmyd.
Aniołkowski na co dzień ściga się w barwach francuskiego zespołu Cofidis. O tym, że Polak jest wschodzącą gwiazdą sprintu słyszeliśmy już od jakiegoś czasu, ale brakowało potwierdzenia tej tezy w poważnej imprezie. Podczas Giro d'Italia 27-latek otarł się o zwycięstwo na 13. etapie, przegrywając tylko z najlepszym sprinterem tego wyścigu Jonathanem Milanem. Łącznie pięciokrotnie kończył zmagania w czołowej dziesiątce.
- Nie rozmawiałem ze Staszkiem, ale zakładam, że po Giro d'Italia odpoczął i zaczął przygotowywać się do drugiej części sezonu, w której jako taki ważny start wyznaczył sobie Tour de Pologne. Skoro Tour de Pologne odbywa się zaraz po igrzyskach, a Aniołkowski zamierza w nim walczyć o etapy sprinterskie, to na olimpiadzie powinien być w dobrej formie - twierdzi olimpijczyk z Aten.
Wyścig otwartych szans
W sobotę kolarze zmierzą się na dystansie 272 kilometrów. Trasa z profilu wydaje się bardziej płaska niż górska, jednak widoczne na niej zmarszczki w postaci pagórków złożą się na 2800 metrów przewyższenia do pokonania.
Takie ukształtowanie trasy sprawia, że ciężko przewidzieć, jak potoczy się rywalizacja. Może dojść do finiszu z głównej grupy, ale równie dobrze do mety może dojechać ucieczka. Jeśli do tego dodamy fakt, że kolarze ścigają się bez łączności radiowej ze swoimi zespołami, jak ma to miejsce na wyścigach z cyklu World Tour, to bardzo łatwo o niespodziankę.
Na liście startowej mamy 90 zawodników z 54 państw. Obecność tylko jednego Polaka w zmaganiach mężczyzn jest podyktowana niskim miejscem Polski w światowym rankingu UCL za sezon 2023. Najmocniejsze ekipy dysponują czterema kolarzami. Jeszcze 3 lata temu w Tokio oglądaliśmy peleton złożony ze 130 kolarzy, jednak decyzją Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego liczba uczestników wyścigu ze startu wspólnego została zredukowana. Zdaniem Sylwestra Szmyda to dobra wiadomość dla mniejszych ekip takich jak nasz kraj.
- Dzięki temu wyścig będzie bardziej otwarty, a nie tak jak to bywało w przeszłości na mistrzostwach świata, kiedy te najmocniejsze reprezentacje - Włosi, Holendrzy startowali w dziesiątkę i mogli kontrolować wszystko, co się dzieje na trasie. Bardzo ciężko było wdrożyć własną taktykę, jeśli jechało się w pojedynkę, dlatego teraz te mniej liczne drużyny będą w lepszej sytuacji - przewiduje Szmyd.
Złoto na szosie i w MTB?
W wyścigu mężczyzn mamy wielu potencjalnych kandydatów do medalu, ale zdaje się, że największe szanse na złoty krążek mają Belgowie Wout van Aert oraz Remco Evenepoel. Ten drugi w ubiegły weekend został mistrzem olimpijskim w jeździe indywidualnej na czas, a dwa tygodnie temu na 3. miejscu ukończył Tour de France.
Na pewno w złoto celuje Holender Mathieu van der Poel, któremu trasa powinna szczególnie odpowiadać oraz Francuz Julian Alaphilippe. Psikusa głównym faworytom będzie chciał sprawić Thomas Pidcock, świeżo upieczony mistrz olimpijski w kolarstwie MTB. Złoto wywalczone na rowerze górskim i szosowym to byłaby niesamowita historia.
A jeśli nie oni, to może na atak z zaskoczenia zdecyduje się błyskotliwy Irlandczyk Ben Healy, niezwykle ambitny Kanadyjczyk Derek Gee lub Jhonatan Narvaez, który został wybrany do startu w igrzyskach przez ekwadorską federację zamiast mistrza olimpijskiego z Tokio Richarda Carapaza. Za tymi panami na liście kandydatów możemy ewentualnie umieścić naszego Stanisława Aniołkowskiego, który jest w stanie powalczyć o medal, jeśli doszłoby do sprintu z większej grupy. Szanse na taki obrót spraw są jednak bardzo niewielkie.
Jak przechytrzyć Holenderki?
Już od kilku lat większe oczekiwania na sukces w kolarstwie pokładamy w naszych paniach. W niedzielnym wyścigu kobiet obejrzymy trzy reprezentantki: Martę Lach, Agnieszkę Skalniak-Sójkę oraz liderkę polskiej ekipy Katarzynę Niewiadomą. O osiągnięciach ostatniej z wymienionych myślę, że nie trzeba wiele pisać. Brązowy medal mistrzostw świata 2021, dwukrotnie 3. miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de France (2022, 2023) i tegoroczne zwycięstwo w Strzale Walońskiej to wyniki, które umieszczają Niewiadomą w gronie faworytek do medalu. Pytanie tylko, czy trasa nie okaże się dla niej "zbyt łatwa"?
- Kasia jest zawodniczką z bardzo dużym doświadczeniem. Zna znakomicie swoje rywalki, z którymi prze lata nawiązywała walkę i potrafiła wygrywać. To dla niej trzecie igrzyska, a takie doświadczenie jest niezwykle cenne, więc na pewno stać ją na to, aby zdobyć medal w takim wyścigu. Choć pewnie wolałaby trudniejszą trasę - typową górską, ale samo to, że jest kolarką z absolutnego topu może wystarczyć - puentuje Szmyd.
Jeśli dojdzie do finiszu z małej grupki, to Polka ma szansę na medal, ale jeśli przyjdzie jej mierzyć się na ostatnich metrach z Holenderkami Loreną Wiebes, Marianne Vos czy Demi Vollering to o sukces może być bardzo ciężko. Na taki obrót spraw liczy również Belgijka Lotte Kopecky i Włoszka Elisa Longo Borghini. Dlatego możemy spodziewać się, że Niewiadoma będzie próbowała atakować wcześniej, aby rozerwać grupę lub pojechać na solo.
Panie będą rywalizowały na trasie o długości 158 kilometrów, z 9 podjazdami o sumarycznym przewyższeniu 1700 metrów. Początek i koniec będzie taki sam jak u mężczyzn, a skrócona została środkowa część trasy panów.
Zapisać się w historii
Nowego mistrza olimpijskiego poznamy, kiedy pierwszy kolarz przetnie linię mety na moście Pont d’Iéna, który przecina Sekwanę między Ogrodami Trocadéro a Polami Marsowymi. Tam też kilka godzin wcześniej rozpocznie się rywalizacja.
W wyścigu ze startu wspólnego w ramach imprezy czterolecia udało nam się zdobyć w historii 3 medale - brąz Mieczysława Nowickiego z igrzysk w Montrealu (1976), srebro Czesława Langa wywalczone w Moskwie (1980) oraz brąz Rafała Majki z Rio de Janeiro (2016).
Plan startów:
3 sierpnia 11:00 - wyścig ze startu wspólnego mężczyzn
4 sierpnia 14:00 - wyścig ze startu wspólnego kobiet
Zobacz też:
Młody Belg mistrzem olimpijskim w jeździe na czas. Kwiatkowski dopiero w trzeciej dziesiątce
Paryż 2024: Australijka ze złotym medalem w czasówce kobiet. Polki w drugiej dziesiątce