Śledztwo w sprawie ekipy Bahrain Victorius jest prowadzone przez prokuraturę w Marsylii od czasu ubiegłorocznej edycji Tour de France. Policja przeprowadziła wtedy nalot na hotel ekipy.
Dochodzenie jest prowadzone w sprawie powiązanej z posiadaniem substancji zabronionych przez zespół Kamila Gradka. Polak nie był jednak jeszcze wtedy członkiem ekipy.
Jak informuje "Eurosport" kolejne przeszukania zostały przeprowadzone w poniedziałek, a także w czwartek. Policja w Kopenhadze, skąd wystartuje obecna edycja wyścigu, dokonała nalotu o 5:30 w przededniu pierwszego etapu 109. edycji Tour de France.
Zespół wydał już oświadczenie odnoszące się do obecnej sytuacji. "Funkcjonariusze przeszukali wszystkie samochody zespołu, pokoje personelu oraz kolarzy. Drużyna w pełni współpracowała z prośbami policjantów. Poszukiwania zostały zakończone w przeciągu dwóch godzin" - napisano.
"Po przeszukaniu policji drużyna teraz z niecierpliwością oczekuje na największy i najlepszy kolarski wyścig na świecie" - dodano.
Czwartkowe przeszukania miały miejsce dzień po wywiadzie z szefem grupy Vladimirem Miholjeviciem, w którym przyznał, że jego drużyna rozmawiała z prawnikami.
- Europol nie powiedział, czego szukają. Po prostu weszli z nakazem i tak właściwie to jego powody są bardzo zabawne. Nie możemy powiedzieć jakie, bo wciąż jeszcze rozmawiamy z zespołem prawników, jak to rozegrać. Ale zobaczycie, są ekstremalnie zabawne - powiedział.
Czytaj więcej:
Michał Kwiatkowski podjął decyzję ws. Tour de France. "Będzie bardzo trudno"
Pochwalili się, ilu polskich sportowców złapali na dopingu w pięć lat