Niemal rok temu doszło do niezwykłego zjawiska w sporcie. Polski Związek Karate został zastąpiony przez Polską Unię Karate. Stało się tak po decyzji Komitetu Wykonawczego Światowej Federacji Karate (WKF), wykluczającej PZK ze swoich szeregów.
Oznacza to, że PUK - organizacja założona w 2017 roku - przejęła organizowanie zawodów w ramach WKF i może wysyłać zawodników na międzynarodowe turnieje. - To są chore, niespełnione ambicje grupy ludzi. Dwa lata temu zapadła decyzja, że karate znajdzie się w programie igrzysk olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Dla pewnych ludzi stało się to szansą na zostanie prezesem związku, trenerem kadry, ważnym działaczem. Praca w organizacji, która się nie liczy, to przecież żadna satysfakcja - mówił w zeszłym roku na łamach "Dziennika Polskiego" Wacław Antoniak, wiceprezes i wieloletni prezes PZK.
Ostateczną decyzję musiał podjąć kongres WKF i tak też się stało w listopadzie 2018 roku. PZK został wykluczony ze światowej organizacji, zaś w to miejsce powołano PUK (choć formalnie były to dwie odrębne sprawy). PZK od tej decyzji się odwołał do Trybunału CAS w Lozannie, jednak 27 marca sprawa została zakończona. CAS definitywnie odrzucił wniosek "starego" związku. Jak wynika z długiego uzasadnienia, Polski Związek Karate nie dopełnił wszystkich formalności, stąd wniosek nie został rozpatrzony.
Kto pojedzie na igrzyska?
Mamy więc PUK zamiast PZK w strukturach światowych. Nieco inaczej wygląda to w polskim prawie. Dla Ministerstwa Sportu i Turystyki - PUK dalej nie jest związkiem sportowym, czyli m.in. nie może organizować mistrzostw Polski i przedstawiać zawodników jako reprezentantów Polski. Żeby nim być, trzeba należeć do światowej organizacji, więc ten warunek PUK spełnia, ale to nie wszystko.
ZOBACZ WIDEO Andrew Cole dla WP SportoweFakty: Byłem w szoku po wygranej w Paryżu
Ministerstwo uznało w styczniu 2019 roku, że skoro PUK zastąpił PZK w organach Światowej Federacji Karate, to pozbawi statusu związku sportowego PZK. PZK jednak odwołał się od tej decyzji, a sprawa może ciągnąć się miesiącami. W danej dyscyplinie może być tylko jeden związek sportowy, więc dla urzędników z ministerstwa sprawa jest jasna: dopóki droga prawna PZK nie zostanie wyczerpana, drugi związek karate nie powstanie.
- Jesteśmy dalej w zawieszeniu - powiedział Marek Kamiński, rzecznik Polskiej Unii Karate. Jak czytamy w oświadczeniu PUK, Dorota Banaszczyk (aktualna mistrzyni świata) walczy o kwalifikację olimpijską Tokio 2020, nie będąc formalnie reprezentantką Polski, bo PUK nie ma statusu związku sportowego. Dziwna sytuacja: wg światowej federacji partnerem do rozmów jest PUK, ale wg polskiego prawa - PUK jeszcze nie jest uznany za pełnoprawnego przedstawiciela środowiska karate.
CZYTAJ TAKŻE Koniec problemów Doroty Banaszczyk. Ministerstwo i energetyczna spółka pomogą polskiej mistrzyni >>
Efekt: w listopadzie Banaszczyk wywalczyła mistrzostwo świata, gdzie zdobyła złoto (więcej przeczytasz tutaj, o jej problemach finansowych - tutaj). Nie mogła wystąpić z orzełkiem na stroju (początkowo, bo przed finałem doszyła go sobie sama), bo nie wyjechała tam jako przedstawiciel odsuniętego od światowych struktur PZK. Ale mogła pojechać tylko dlatego, że pojechała jako reprezentantka PUK. Póki ta ostatnia organizacja nie zostanie uznana w świetle polskiego prawa za związek sportowy, taki stan będzie trwał.
Patowa sytuacja
Czy Polska Unia Karate, zastępując w szeregach światowej federacji Polski Związek Karate, nie powinna z automatu otrzymać statusu związku sportowego? Pozwoliłoby to rozwiązać sytuację. - Powinna, tylko polskie prawo nie przewidziało takiej sytuacji - powiedział Marek Kamiński.
Polska Unia Karate znalazła wyjście z sytuacji. Chciała dostać status związku sportowego jako przedstawiciel dyscypliny "karate olimpijskie". Odpowiedni wniosek znalazł się w styczniu 2019 roku w MSiT, jednak urzędnicy nie wyrazili na to zgody, uznając że takiej dyscypliny nie ma. W tej sytuacji trzeba czekać na zakończenie drogi odwoławczej przez PZK.
Urzędnicy z MSiT zaproponowali jeszcze inne rozwiązanie: podpisanie porozumienia między stronami konfliktu, czyli PZK i PUK. Pozwoliłoby to wysyłać zawodniczki i zawodników jako kadrę Polski na zawody międzynarodowe, w strojach z godłem narodowym, czym zajmowałaby się PUK. Pieniądze jednak na potrzeby kadry wędrowałyby przez PZK. Nie udało się jednak osiągnąć kompromisu. Jak powiedział rzecznik PUK, na razie bez reakcji pozostała propozycja umowy przygotowanej przez Polską Unię Karate, gdzie zostałyby zawarte rozbieżności między nimi i PZK.
CZYTAJ TAKŻE Polka nie usłyszy hymnu na mistrzostwach świata. To wina konfliktu w polskim karate >>