Przebiegła kontynent
Roberta Gibb została pierwszą kobietą, która przebiegła Maraton Bostoński. A sportowcem była amatorskim. Biegała dla przyjemności - bez trenera, fachowej wiedzy, podręczników. Do startu przygotowywała się jednak długo i solidnie. Podobno w ciągu dwóch lat przebiegła cały kontynent. Była w Nebrasce, Górach Skalistych i Sierra Nevadzie. Mówiła, że dzięki temu jest w stanie pokonać dystans nawet o połowę dłuższy niż maratoński. To przyniosło efekt.
Maratonka z krzaków
Dyrektor Maratonu Bostońskiego nie pozwolił Gibb na udział, bo "z przyczyn fizjologicznych kobiety nie są zdolne do przebiegnięcia takiego dystansu". 24-latka nic sobie jednak z zakazu nie robiła. Tuż po starcie wyskoczyła z zarośli i dołączyła do kolumny. Kibice ją docenili. - Krzyczeli: "zwolnij, żeby mogli cię dogonić" - wspominała później pierwsza maratonka. Wyścig ukończyła szybciej niż dwie trzecie uczestników - zajęło jej to 3 godziny i 21 minut. To był 1966 rok.
"Wynoś się z mojego wyścigu!"
Gibb miała następczynie. Rok później Kathrine Switzer zgłosiła się do udziału w maratonie jako K.V. Switzer. Odebrała swój numer startowy i ruszyła. Podstęp wyszedł na jaw, a jeden z sędziów chciał ją nawet siłą usunąć z trasy. - Wynoś się z mojego wyścigu i oddaj ten numer - krzyczał. Switzer pozostała nieugięta. Pomógł jej chłopak, Tom Miller. Przebiegła wyścig w 4 godziny i 20 minut. Na oficjalny występ w maratonie kobiety musiały jednak jeszcze poczekać. Udało się w 1972 roku. Wygrała Nina Kusick.
"Bitwa płci"
Billie Jean King imponowała w innej dyscyplinie - tenisie. Wygrała Australian Open (1972), Roland Garros (1968), Wimbledon (1966-68, 1972-73, 1975) i US Open (1967, 1971-72, 1974). Sławę pozasportową zdobyła, podejmując wyzwanie rzucone przez... mężczyznę. 55-letniego byłego mistrza Wimbledonu Bobby'ego Riggsa, który chciał udowodnić wyższość tenisa męskiego nad kobiecym. Zwyciężyła pewnie (6:4, 6:3, 6:3), nie zważając na gesty rywala - wyjście na kort w spódniczce, pocałunek w dłoń czy usiłowanie wręczenia bukietu kwiatów. Media określiły tę konfrontację jako "bitwę płci".
Historia tenisa
Wcześniej tenisowe sukcesy odnosiła Althea Gibson. Wychowała się w nowojorskim Harlemie. Dzieciństwo miała trudne - nie lubiła szkoły, wagarowała, ojciec ją bił. Kochała za to tenis. Była czarnoskóra, więc do startu w US Open dopuszczono ją dopiero pod presją opinii publicznej. Jako pierwsza Afroamerykanka wygrała turniej wielkoszlemowy - Rolanda Garrosa (1965). Rok później była najlepsza w Wimbledonie. Do zakończenia kariery zmusiły ją kłopoty finansowe. Sportu jednak nie porzuciła. Została pierwszą w historii kobietą-golfistką.
Mistrzyni wszystkiego
Ladies Professional Golf Association była pierwszą profesjonalną kobiecą organizacją sportową na świecie. Założyła ją Babe Didrikson - mistrzyni wszystkiego. Amerykanka była fenomenem - osiągała sukcesy w lekkiej atletyce, golfie, pływaniu, kolarstwie, wrotkarstwie, skokach do wody, łyżwiarstwie, koszykówce, tenisie, baseballu oraz bilardzie. Podczas igrzysk olimpijskich w Los Angeles (1932) zdobyła sześć medali. Potrafiła w ciągu trwających trzy godziny zawodów lekkoatletycznych pobić cztery rekordy świata. Wygrała też 82 turnieje golfowe. Była kobiecym Tigerem Woodsem, gdy jego dziadkowie dopiero się poznawali.
Amerykańska błyskawica
Inne bariery pokonała Wilma Rodolph. Amerykanka podczas igrzysk olimpijskich w Rzymie (1960) zdobyła trzy złote medale: na 100 metrów, 200 metrów i w sztafecie sprinterskiej. Mówili, że jest szybka jak błyskawica. Strach było mrugnąć, żeby jej startu nie przegapić. Ameryka ją kochała. Była najlepsza, choć jako dziecko kilka razy stawała na krawędzi życia. Przed dwunastym rokiem życia chorowała na polio (sparaliżowało jej nogę), szkarlatynę, ospę wietrzną, odrę oraz krztusiec. Była "wcześniakiem", dorastała w biedzie. Urodziła się jako... dwudzieste (!) dziecko w rodzinie. Wszystkie problemy pokonała. Zmarła w wieku 54 lat na raka mózgu.
Zobacz wideo: Andrzej Juskowiak: kadra bez Szukały? Mam mieszane uczucia
{"id":"","title":"","signature":""}
Źródło: TVP S.A.