Siatkówka halowa zadebiutowała na igrzyskach w 1964 roku, a jej plażowa odmiana pojawiła się na nich dopiero w 1996. Odniosła jednak ogromny sukces i na stałe znajduje się w programie najważniejszej imprezy czterolecia. Istnieje duża szansa, że niedługo będziemy oglądać siatkówkę także na zimowych igrzyskach.
Walka na mrozie
Od 2008 roku rozgrywane są bowiem zawody siatkówki na śniegu. Prawdziwy boom na tę dyscyplinę nastąpił jednak w ostatnich latach, gdyż FIVB zaczęło widzieć w niej duży potencjał. Rozpoczęło się promowanie dyscypliny, która docelowo ma znaleźć się w programie igrzysk.
Początkowo zmagania na śniegu różniły się jedynie temperaturą od jej plażowej odmiany. Dwie ekipy po dwie osoby rywalizowały na boisku. Jednak kilka lat temu FIVB zdecydowało się urozmaicić dyscyplinę i od tego momentu każda drużyna ma po trzy osoby w składzie. Stworzono ciekawy system, który tworzy ten sport wyjątkowym - kolejny krok w stronę debiutu na igrzyskach.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
- Przechodziłem także przez siatkówkę halową, więc sama adaptacja nie była problemem, ale nadal się jej uczymy. Można śmiało powiedzieć, że to trzy różne dyscypliny. Każdy zespół dopiero uczy się siatkówki 3x3, tworzy się nowe rozwiązania i wymyślamy siatkówkę na nowo. Jeszcze optymalnego systemu nikt na świecie nie opracował. To bardzo ciekawe, bo zostawia sporą przestrzeń i zmusza zawodników do nauki czegoś nowego - ocenił Michał Matyja, kilkukrotny mistrz świata.
- W 90 proc. dwóch staje do przyjęcia, a trzeci rozgrywa. To zdecydowanie najczęściej stosowany system. Pojawiają się jednak inne wariacje, próby. Zdecydowana większość gra jednak właśnie tak - dodał zawodnik.
Polacy mistrzami świata
Polacy, przynajmniej w męskiej odmianie tej dyscypliny, mają na swoim koncie spore sukcesy. Nasz rozmówca już w odmianie 2x2 święcił triumfy: dwa razy zdobył mistrzostwo świata, tyle samo razy triumfował w mistrzostwach Europy, a także czterokrotnie nagrodzono go tytułem King of Snow. Również teraz, gdy drużyna liczy już trzech zawodników, Polacy należą do ścisłej światowej czołówki. Czy mamy inne zespoły liczące się w walce o najwyższe cele?
- Na ten moment biorąc pod uwagę 10 lat moich doświadczeń to istnieje jedna drużyna i ona jest raczej niezmienna. Jednak żadna inna polska trójka nie uczestnicy na stałe w takich zawodach. Nasza ekipa składa się z Piotra Groszka, Karola Szczepanika i na początku był z nami Kamil Warzocha, a teraz Tomasz Jaroszczak. Oprócz nas nie ma nikogo, ale do tego już się przyzwyczaiłem - ocenił Matyja.
Niestety, u pań sytuacja jest trochę gorsza. - Nasze panie nie za często uczestniczą w rozgrywkach, nad czym ubolewam. Tylko na turniejach, które są blisko nas, Polki biorą udział - wyjaśnił siatkarz.
Sport tylko dla kilku krajów? Niekoniecznie
Zadają sobie państwo w tym momencie pytanie, całkiem słuszne, czy czasem w siatkówkę na śniegu nie gra tylko kilku zapaleńców z Europy, gdzie kultura siatkarska jest mocno rozwinięta, a co ważniejsze, istnieje śnieg, czyli warunki do uprawiania tej dyscypliny.
Jednakże tak nie jest. Często na zawodach widzimy zespoły z krajów, które trudno posądzić o bycie mekką sportów zimowych: Iranu, Turcji, a także krajów Ameryki Południowej czy nawet Afryki.
- Zdecydowanie. Na pewno przyczyniło się do tego też to, że wszystkie turnieje są organizowane w ramach CEV albo pod FIVB, co pokazały World Toury, gdzie mieliśmy ekipy z Kamerunu, Brazylii, Chin, Japonii. Jeden z takich turniejów był rozgrywany w Argentynie. Powoli to się staje globalną dyscypliną, a przyszłość jest ogromna, bo FIVB widzi bardzo duży potencjał - wyjaśnił Matyja.
Jest jednak wyraźna czołówka światowa. - Są nacje, które stawiają na siatkówkę na śniegu. Austriacy i Rosjanie są najlepsi w tym momencie. Na siatkówkę na śniegu ostatnimi czasy bardzo mocno stawia Ukraina, która zdobyła złoto na jednym z turniejów w tamtym roku. Również Włosi, Łotysze, Turcy inwestują mocno w ten sport. Wszystkie jednak te kraje już dawno temu zaakceptowały siatkówkę na śniegu jako dyscyplinę sportu, tak też pomagają swoim reprezentacjom w wyjazdach i organizują drużyny - opowiedział zawodnik.
Pandemia pokrzyżuje plany debiutu?
Jeszcze parę lat temu wydawało się, że prężnie rozwijająca się dyscyplina ma dużą szansę zadebiutować na następnych igrzyskach olimpijskich w Mediolanie. Pandemia jednak najprawdopodobniej to uniemożliwi, bowiem nie udało się przeprowadzić, ani mistrzostw świata, ani mistrzostw Europy. Bardziej realnym terminem debiutu jest 2030 rok.
- Był taki plan, ale pandemia dość mocno pokrzyżowała szyki. Żeby wprowadzić dyscyplinę na igrzyska musi być prowadzony światowy ranking, muszą się odbywać mistrzostwa świata. MŚ według założeń przedpandemicznych, miały się odbywać w tym roku. W 2020 miały się odbyć mistrzostwa Europy, nie udało się i w tamtym i w następnym roku. W tym sezonie także w to wątpię. Ilość obostrzeń pandemicznych jest jeszcze na tyle spora, że nikt nie zgłosił się do organizacji imprezy, w której nie będą mogli brać udziału kibice. Wszystkie plany zostały odłożone. Kolejne igrzyska już w 2026 i to raczej mało prawdopodobne, by wprowadzić już wtedy tę dyscyplinę. Bardziej realną datą jest 2030 rok - ocenił Michał Matyja.
Wsparcie? Niewielkie
Trudno, żeby w rozwijającym się sporcie, nagrody były wysokie. Sytuacja w siatkówce na śniegu jednak z każdym rokiem się poprawia. Zwłaszcza w zawodach organizowanych przez FIVB, która widzi w tej dyscyplinie olimpijski potencjał, pieniądze są coraz większe. Gorzej jest w tych rangi europejskiej.
- W World Tourach pod egidą FIVB (światowa federacja - przyp. red.) nagrody są bardzo dobre. Niestety w przypadku CEV (europejska federacja) więcej się tego dopłaca niż z tego wyciąga. Jeśliby te turnieje miały zostać rozgrywane pod ich egidą, to o pieniądzach lepiej nie rozmawiać - ocenił siatkarz.
W takich sytuacjach przydałoby się wsparcie PZPS dla sportu, który niedługo może stać się olimpijskim. Kilka federacji z czołowymi drużynami poczyniło poważne inwestycje w sprawie siatkówki na śniegu. Niestety, zainteresowanie polskiego związku jak dotąd było znikome. - Czekamy na decyzję zarządu, która ma zostać niedługo podjęta. Ich zainteresowanie, mimo gotowego produktu, dotychczas nie było zbyt duże - mówi nasz rozmówca.
A jakie rady ma zawodnik dla tych, którzy chcieliby spróbować siatkówki na śniegu? - Na pewno warto zacząć uprawiać siatkówkę w ogóle, a później zgłosić się na turniej i próbować przebrnąć eliminacje. Nie będzie to łatwe zadanie, bo tylko 2 drużyny awansują, a potem ruszać w świat. My też uczyliśmy się siatkówki na śniegu trochę na żywca. Trzeba spróbować, chcieć i bardzo do tego namawiam - zakończył Michał Matyja.
Czytaj więcej:
Wrze na igrzyskach. Zawodniczka pozbawiona medalu
Chwile grozy na igrzyskach. Zawodnik, który wystartował po izolacji, padł jak kłoda na śnieg