Simen Hegstad Krueger postanowił podzielić się przerażającą historią. - Byłem na treningu w Nodmarku i wówczas przyszły dwa małe psy. Trochę pobiegały i pobawiły się, a później nagle mnie zaatakowały - powiedział norweski biegacz narciarski, cytowany przez vg.no.
Krueger przygotowywał się do weekendowego startu sezonu w Beistolen. W głowie ma też to, że musi zadbać o dobrą formę na igrzyska olimpijskie. Będzie bronić złotego medalu w biegu łączonym na 30 km.
Niestety, ostatni trening nie przebiegł tak, jakby sobie tego zażyczył. Wszystko przez wspominany atak psów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!
- Nie bałem się i nie krzyczałem. Bardziej byłem zdziwiony takim obrotem spraw. Nie miałem jednak z nimi szans, bo były dwa - dodał.
Nie ukrywał, że było to dla niego "trochę bolesne". Podczas ataku psów odczuł jednak wzrost adrenaliny, co na pewno złagodziło ból. - Właściciele mieli trochę trudności z okrzesaniem psów - kontynuował.
Cieszy się z tego, że psy nie były większe. - Rozmawiałem z właścicielami, którzy byli mocno przejęci tym zdarzeniem - zaznaczył norweski biegacz.
Trening zakończył na szpitalnej izbie przyjęć. Został opatrzony przez lekarzy i na szczęście mógł wrócić do domu. Obyło się bez poważniejszych obrażeń, choć oczywiście pewne ślady psy po sobie zostawiły.
Czytaj także:
> "Ściema, brudno i niesmacznie". Magda Gessler w barze polskiego klubu
> Kamil Stoch pokazał, co przywitało Polaków w Rosji. Dwa słowa komentarza