Sport łączy i to nawet w sytuacjach politycznie bardzo skomplikowany. Najnowszy przykład dotyczy sytuacji Korei. Władze z Północy i Południa zaczęły ze sobą rozmawiać, a stało się tak po niedawnych igrzyskach olimpijskich. Reprezentacje obu krajów pod jedną flagą uczestniczyły w ceremonii otwarcia. W dodatku wystawiono wspólną kadrę w żeńskim hokeju. To było wielkie wydarzenie, bo północnokoreańskich zawodników w ogóle miało nie być w Pojongczangu.
Wszystko wskazuje na to, że pozytywne skutki startu w ZIO sportowcy będą odczuwać przez lata. Reżimowy władca Kim Dzong Un stał się fanem sportu i igrzysk olimpijskich. Dlatego jego kraj ma wysłać swoich zawodników na letnie IO w Tokio oraz kolejne zimowe w Pekinie.
- Korea Północna powiedziała nam, że na pewno chce wziąć udział w tych zwodach. Miałem też spotkanie z Kimem, a rozmowa była otwarta i owocna - mówi szef MKOl Thomas Bach.
Szef międzynarodowej federacji w stolicy Korei Płn. przebywał przez trzy dni. Bach miał obiecać, że chce pomóc w rozwoju sportu w tym kraju, a lokalne media podziękowały mu za szczególną uwagę dla ich państwa.
ZOBACZ WIDEO Największa różnica między Stochem a innymi? Hannawald: W kluczowych momentach decyduje głowa