Wielki pech Marii Andrejczyk. Ujawniła, co się stało

PAP / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk
PAP / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk

Wielki pech dopadł Marię Andrejczyk przed finałem rzutu oszczepem na igrzyskach w Paryżu. Polka długo nie chciała ujawnić szczegółów, jednak zmieniła zdanie.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Ostatnie dwa lata były emocjonalnym piekłem dla Marii Andrejczyk. Po zdobyciu srebrnego medalu olimpijskiego w Tokio nasza oszczepniczka nie mogła liczyć na dalszy uśmiech od losu. Nie oszczędzały jej przede wszystkim kontuzje, nie tylko barku, z którym miała problemy już wcześniej. Choćby w tym roku na ME w Rzymie miała kłopoty ze ścięgnem Achillesa.

Niestety, podczas igrzysk w Paryżu przytrafiły się kolejne problemy. Po wygranych kwalifikacjach (65,52 m) liczyliśmy, że powalczy o swój drugi medal olimpijski. W finale jej najdalszym rzutem była jednak próba na 62,44 m.

Ostatecznie 28-latka zakończyła finał na ósmej pozycji. I nie owijała w bawełnę przed dziennikarzami. Najpierw padły słowa o "spieprzonej robocie", potem pojawiła się lekka analiza ostatnich lat.

ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon zawiódł w finale? "Zabrakło tych strzelb"

- Żal jest wielki. Mogłabym siebie biczować, ale wiem ile przeszłam, z jakiego miejsca wychodzę, gdzie byłam w ubiegłym roku. Współpraca z nowym trenerem też była niewiadomą, nie wiedziałam jak będę rzucać. W przygotowaniach też była sinusoida, a to mój najrówniejszy sezon w karierze - zapewniała.

Polka przyznała się też do problemów ze zdrowiem, jednak długo nie chciała ujawnić szczegółów. W końcu jednak te padły z jej ust.

- Zabrakło trochę szczęścia. Mogłabym powiedzieć, co się dokładnie wydarzyło, ale nie jest to dobrze odbierane w Polsce. Po drugie nikt mi za to nie da medalu, medale daje się za walkę.

- To jest kwestia, że mój organizm nie był jeszcze gotowy na mocny trening. Dziś sobie z tym nie poradził, nie byłam w stanie więcej zawalczyć. Pojawiła się gorączka, do tego zatrucie pokarmowe, staw skokowy odrętwiały, pewnych rzeczy się nie przeskoczy - zdradziła oszczepniczka.

Co dalej? Andrejczyk jest pewna, że jest jeszcze przed najlepszym okresem w swojej karierze. Zapewniała też, że wystąpi na kolejnych igrzyskach w Los Angeles.

- Wracam do Polski, analizujemy z trenerem ten występ i pracujemy dalej. Przede mną są piękne lata. Będę ciężko pracować co najmniej kolejne cztery lata.

Komentarze (97)
avatar
A48
11.08.2024
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Tego się nie da czytać. Mowa jest srebrem a milczenie… z po co kolejne blablabla. Ale jakby był sukces to nikt o problemach by się nie dowiedział 
avatar
Jan Kowalski
11.08.2024
Zgłoś do moderacji
10
7
Odpowiedz
Rzygać się chce jak się czyta te usprawiedliwienia.
To już nie znacznik tylko ścięgno???
Co jeszcze???
Sezon był słaby? To jak uzyskałaś kwalifikacje olimpijską??
Kolejne pytanie - to nie było
Czytaj całość
avatar
WICIARZ
11.08.2024
Zgłoś do moderacji
14
1
Odpowiedz
Trzymam kciuki i życzę zdrowia i wierzę, że lata Twojej dominacji w rzucie oszczepem są przed Tobą..... 
avatar
janusz jamiński
11.08.2024
Zgłoś do moderacji
8
4
Odpowiedz
Pojechali na wycieczkę. Polski odpowiednik Moulin Rouge. Gdyby nie budowlana konkurencja. Wchodzenie na rusztowanie, to 2 medale mniej. Dziecinne tłumaczenia. Wina związku, było blisko, jeszcze Czytaj całość
avatar
vivaja
11.08.2024
Zgłoś do moderacji
11
6
Odpowiedz
Biedulka … dopadły ją wszystkie plagi egipskie o których przypomniała sobie dopiero po beznadziejnym występie … cała ekipa lekkoatletów to malkontenci i płaczki, wszystko wokół jest winne tylko Czytaj całość