"Potężna koalicja 35 państw". Premier Ukrainy pisze o bojkocie igrzysk

Getty Images / Bloomberg / Na zdjęciu: Denys Szmyhal
Getty Images / Bloomberg / Na zdjęciu: Denys Szmyhal

Wciąż nie jest wiadomo, czy Rosja i Białoruś zostaną dopuszczone do rywalizacji w igrzyskach olimpijskich w Paryżu 2024. Premier Ukrainy przyznał, że najważniejszą imprezę czterolecia jest gotowych zbojkotować 35 krajów.

W tym artykule dowiesz się o:

Od lutego 2022 roku toczy się wojna w Ukrainie, którą wywołała Rosja przy wsparciu Białorusi. Na te dwa ostatnie kraje z tego powodu nałożone zostały sankcje, które dotyczą także sportu. Zawodnicy z Rosji i Białorusi początkowo zostali wykluczeni z imprez międzynarodowych. Taką rekomendację wydał Międzynarodowy Komitet Olimpijski.

W międzyczasie MKOl zmienił swoje stanowisko i dopuścił możliwość startu Rosjan i Białorusinów w zawodach, ale postawił warunki. Zawodnicy nie mogą popierać inwazji na Ukrainę i mieć jakichkolwiek powiązań z klubami wojskowymi. Ich start w igrzyskach wciąż jest jednak niewiadomą.

Od kilku miesięcy na ten temat toczą się rozmowy. Wiele krajów sprzeciwia się startom Rosjan i Białorusinów i zapowiadają bojkot imprezy. W budowę koalicji sprzeciwiającej się udziału sportowców z krajów atakujących Ukrainę zaangażowała się m.in. Polska.

ZOBACZ WIDEO: Nowa wersja Roberta Lewandowskiego? "Czekamy na eksplozję formy"

Głos w tej sprawie zabrał premier Ukrainy Denys Szmyhal. - Sport i agresja militarna są nie do pogodzenia. Państwa, które splamiły się krwią Ukraińców nie mogą uczestniczyć w igrzyskach olimpijskich - powiedział, a cytuje go serwis sport.24tv.ua.

Wyliczył też, że podczas wojny Rosjanie zabili 340 ukraińskich sportowców i trenerów, a do tego zniszczyła ponad 300 obiektów sportowych. Do tego codzienne atakowane są miasta, cierpi ludność cywilna.

- Powstała potężna międzynarodowa koalicja, w skład której wchodzi 35 państw. Razem jesteśmy gotowi do bojkotu igrzysk w Paryżu, jeśli Rosja i Białoruś zostaną dopuszczone do startów. Oczekujemy, że MKOl podejmie właściwą decyzję i usunie agresorów z igrzysk - przekazał Szmyhal.

Do tych słów odniósł się także doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak.

"Stanowisko Ukrainy pozostaje niezmienne: Rosja nie może brać udziału w igrzyskach w 2024 roku. Inaczej oznaczałoby to krwawy manifest polityczny - poparcie dla rosyjskiej agresji, terroru i ludobójstwa. Sport nie jest poza polityką. Dzisiejszy rosyjski sport to demonstracyjna promocja masowych mordów, gwałtów, tortur i zniszczenia. Czas porzucić hipokryzję" - napisał na Twitterze Podolak.

Ostatnio pojawiły się jednak doniesienia, że Ukraińcy są gotowi do startów nawet w przypadku, gdy wystąpią w nich zawodnicy z wrogich krajów.

- Nasi sportowcy muszą być na igrzyskach olimpijskich. Nasza flaga będzie na ceremonii otwarcia, na zawodach nasi sportowcy będą reprezentować nasz kraj, aby wszyscy na świecie zobaczyli, że Ukraina jest, była i będzie - powiedział Wadym Hutcajt, minister sportu i młodzieży.

Czytaj także:
"Zawodowy oszust". To on miał prowokować Lewandowskiego
Cztery gole w debiucie Michniewicza w Arabii Saudyjskiej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty