Mariusz Czerkawski żyje w szczęśliwym małżeństwie od 17 lat. Emilię Raszyńską poznał podczas imprezy, na której był tylko kilka chwil. Późniejsza żona byłego hokeisty pomyliłaRozwiń
gwiazdora sportu z... ochroniarzem.
- To było trochę śmieszne, bo byliśmy na wielkiej imprezie, gdzie akurat gościł też prezydent Olek Kwaśniewski. Jak to przy prezydencie, była obecna
ochrona. Impreza była dostojna, miałem na sobie białą koszulę, garnitur, krawat. Chodziłem ze słuchawką w uchu z wiszącym kabelkiem, bo musiałem porozmawiać z kolegami - dopiero
przyjechałem do Polski i umawiałem się na kolejne spotkanie wieczorem. Akurat miało miejsce jakieś przemówienie, a ja chciałem na moment wyjść. Wtedy usłyszałem z boku, że teraz wychodzić
nie wolno. Mówiła Emilia. Zamieniliśmy kilka zdań, zaczęliśmy rozmawiać. Potem okazało się, że pomyliła mnie z ochroniarzem. Bo tak wyglądałem z tą słuchawką przy uchu. Ważyłem też
wtedy 10 kilo więcej. Nie 83 jak teraz, ale pewnie z 92 kg. I nie chodzi o większy brzuch, lecz mięśnie - przecież dużo trenowałem. I tak zaczęła się nasza znajomość - opowiada Czerkawski
w programie "Życie po życiu".
Ich syn, Iwo, ma już 15 lat. Jest aktywny sportowo, gra w koszykówkę. Jak twierdzi jego ojciec, sytuacja jest jednak
dynamiczna.
- Po sześciu latach treningów odmówił gry w hokeja. To było w wieku 11 lat. Potem przyszła koszykówka. W międzyczasie była jeszcze piłka, tenis ziemny i stołowy. Obecnie
znów jest zakochany w golfie. Kiedy miał roczek czy trzy chodził ze mną po polu golfowym i machał kijem. Zresztą świetnie mu to wychodziło. Namawialiśmy go z żoną, aby skupił się
właśnie na tym. Nie trenował wiele, a na różnych turniejach w Polsce przeważnie zajmował drugie czy trzecie miejsce. Ci, z którymi przegrywał, byli w ciągłym treningu. Od kilku miesięcy
trwa powrót do golfa. Marzy o tym, aby uprawiać właśnie ten sport - zdradza Czerkawski.