Maciej Urbanowicz: Gra polskich drużyn za granicą to jedyna droga do rozwoju hokeja

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: polscy hokeiści
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: polscy hokeiści

Reprezentacja Polski w hokeju na lodzie wciąż nie może się dostać do światowej elity. W ocenie Macieja Urbanowicza, jedyną drogą do wejścia na wyższy poziom jest gra polskiej drużyny w jednej z lig międzynarodowych.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Śledząc czwartkowy mecz wydawało się, że wasze zwycięstwo z Koreą Południową jest bardzo dalekie. Mieliście kary, co wykorzystywali rywale. Z czego to wynikało?

Maciej Urbanowicz: Choć strzeliliśmy na początku meczu bramkę, źle zaczęliśmy to spotkanie. Graliśmy zdecydowanie za wolno, mało odpowiedzialnie i mało agresywnie. Gra w naszym wykonaniu była słaba, co zmieniło się w drugiej tercji. Z każdą minutą byliśmy groźniejsi. To był zwariowany mecz, bo nie powinniśmy stracić tylu bramek. Żałuję, że było tyle błędów indywidualnych, bo na takim poziomie nie możemy tak bronić.

Graliście z zespołem, z którym przegraliście na ostatnich mistrzostwach świata. Tamta porażka była bardzo bolesna szczególnie, że punktów za ten mecz zabrakło w końcowym rozrachunku. Czy mieliście w pamięci to spotkanie?

- To był drugi mecz na mistrzostwach i zagraliśmy słabiej. Byliśmy po przygotowaniach, podczas których trenowaliśmy dużo na mniejszym lodowisku w Małym Spodku. Przed mistrzostwami graliśmy z Koreańczykami sparing, który wygraliśmy 3:0. Może wyszliśmy zbyt pewni siebie? To nas zgubiło. Korea idzie do przodu z każdym roku. Reprezentanci tego kraju się rozwijają, bo szykują się do igrzysk olimpijskich u siebie. Ostatnio wygrali mocno obsadzony turniej na Węgrzech.

Chyba smutno było wówczas, gdy na meczu Polski w pana rodzinnym mieście Gdańsku na trybunach było tak mało osób?

- Na pewno szkoda, że tak to wyglądało. Liczyłem na to, że przyjdzie więcej publiczności tym bardziej, że trzy lata temu na turnieju w Gdańsku publiczność dopisała. To był jednak czwartek. Może gdybyśmy wygrali w piątek z Ukrainą, na meczu o pierwsze miejsce będzie więcej osób. Chciałoby się, by było jak najwięcej widzów, bo hokej to fajny sport i jest co oglądać.

Jakie znaczenie miało dla pana wyróżnienie na najlepszego zawodnika spotkania?

- To fajna sprawa, choć przy mojej bramce tylko zmieniłem lot krążka. Liczy się cała drużyna i to jej zasługa, bo był to ciężki mecz.

ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: sukces Stocha i Kota to zasługa Horngachera (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Czy piątkowe spotkanie z Ukrainą będzie najłatwiejsze? Kazachstan wydaje się być najsilniejszy w stawce.

- Z każdym gramy o zwycięstwo, bo to zespoły, z którymi gramy na mistrzostwach świata. To pod kwietniowy turniej się przygotowujemy. Awansują tam dwie drużyny. Ostatnio w Krakowie pokazaliśmy, że i z Kazachstanem można grać skutecznie. To kwestia dyspozycji dnia. Ukraina przywiozła do Gdańska nową reprezentację. Tam wróciła liga i wielu zawodników nie znam. Nie można ich lekceważyć. U nas też nie ma 6-7 podstawowych zawodników.

Czy według pana liczba meczów kadry jest adekwatna, czy przydałoby się ich więcej?

- Wiemy jak wygląda nasza liga. Są w niej różne drużyny i nie jest ona do końca wyrównana. Dla czołowych drużyn, niektóre mecze są sparingami. Czasami ciężko się zmobilizować, bo z góry wiadomo że się wygra. Gdyby była ona bardziej wyrównana, to wyglądałoby to inaczej. Wszystko rozchodzi się jednak o finanse. Są dwa kluby - GKS Tychy i Comarch Cracovia na wyrównanym poziomie finansowym, a reszta kuleje. W tym sezonie walczą jeszcze kluby z Nowego Targu, Opola i Bytomia. To jest cała czołówka.

Co jakiś czas pojawiają się pomysły, by jakiś polski klub grał zagranicą. Jak pan się na to zapatruje?

- Spójrzmy na świat. Chorwaci mają drużynę w KHL, podobnie jak Chińczycy, czy Słowacy. Tylko tędy droga. Cracovia, czy GKS muszą grać choćby w lidze słowackiej, czy w EBEL, by iść do przodu. Tak to musi wyglądać.

Jak pan patrzy na przedstawicieli innych dyscyplin drużynowych? Liga piłkarska się rozwija, a podobnie wygląda w siatkówce, czy w piłce ręcznej. Hokej, to jednak ciągła stagnacja.

- Reprezentacja Polski mimo wszystko robi jakieś małe kroczki do przodu. Awansowaliśmy do kolejnej rundy kwalifikacji olimpijskich, eliminując grające wówczas w elicie Węgry. Ciężko jest poczynić w hokeju duży krok. To bardzo drogi sport, a nasza liga wiadomo jak wygląda. Bez gry polskich drużyn zagranicą, nie możemy na nic liczyć. Pamiętam, że graliśmy z najlepszymi w Lidze Mistrzów. Niektórzy mówią, że dostaliśmy tam srogie baty, ale w Pradze przegraliśmy tylko 3:4. Sparingi z zespołami ligi słowackiej, może poza klubem z Koszyc są wyrównane.

Czy właśnie przez to, że zawodnicy innych reprezentacji częściej grają na wysokim poziomie, polski hokej wciąż nie może się dostać do czołowej szesnastki?

- Dokładnie, bez tego nie można zrobić kroku do przodu. Trzeba pomyśleć o tym, by jedna lub dwie drużyny z Polski grały w lidze zagranicznej. Tylko tędy droga. Turniejów reprezentacji jest za mało.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Źródło artykułu: