Już w 45. sekundzie meczu Energa Stoczniowiec Gdańsk zdobył pierwszą bramkę. Znakomicie wjechał w tercję Josef Vitek, który położył bramkarza i podał krążek do Mikołaja Łopuskiego. Temu nie pozostało nic innego, jak tylko umieścić krążek w bramce i otworzyć tym samym wynik spotkania.
Na odpowiedź Górali nie trzeba było długo czekać. Już w trzeciej minucie po strzale Martina Ivicicia z niebieskiej linii zaskoczony został Przemysław Odrobny i był remis. Od samego początku oba zespoły skupiły się przede wszystkim na atakach i co chwila ostrzeliwani byli bramkarze obu drużyn. Bardzo dobrą szansę w dziewiątej minucie spotkania miał Piotr Kmiecik, który miał sytuację sam na sam, ale nie zdążył wbić krążka do bramki rywali.
Wojas Podhale przejął inicjatywę. Bardzo dobry strzał z niebieskiej linii w 14. minucie oddał Rafał Sroka i przez kolejne sekundy, gdy na ławce kar siedział Łukasz Zachariasz, goście przeważali. Na domiar złego dla kibiców z Gdańska w 15. minucie na ławce kar usiedli dwaj zawodnicy nadmorskiej drużyny - Michał Smeja i Bartosz Leśniak. Sktuteczna gra i wykończenie jest przy takich sytuacjach najlepszą taktyką. Szarotki potrzebowały zaledwie 36 sekund, aby wyjść na prowadzenie. Znakomicie wykończył grę Marian Kacir i Wojas Podhale prowadził już 2:1. Końcówka należała jednak do gdańszczan. Podczas gry w przewadze bardzo dobrym podaniem zza bramki popisał się Jarosław Rzeszutko i tym samym stan rywalizacji się wyrównał.
Pierwszą akcję w drugiej tercji przeprowadzili gdańszczanie. Strzał oddał Bartłomiej Wróbel i Krzysztof Zborowski miał spore problemy z obroną. Gra była jednak wyrównana i zawodnicy obu drużyn co chwila przeprowadzali składne akcje. Możliwości bramkarskie rywali sprawdzali kolejno Sebastian Łabuz i Roman Skutchan. Mecz zrobił się wolniejszy, a zawodnicy obu drużyn coraz częściej siadali na ławce kar.
W 35. minucie za faul na wychodzącym z kary Krzysztofie Zapale sędzia podyktował rzut karny. Znakomicie wykorzystał go Martin Ivicić, dla którego była to druga bramka w meczu. Minutę później było już 4:2 dla Podhala, gdyż po zespołowej akcji rozkojarzenie w szeregach Stoczniowca wykorzystał Krzysztof Zapała. - Moment nieuwagi i w ciągu minuty strata dwóch goli kosztowała nas zwycięstwo - mówił po meczu trener Zabrocki. Chwilę później wynik podwyższyć mógł Dariusz Gruszka, lecz tym razem dobrze w bramce zachował się Odrobny.
Od początku trzeciej tercji przeważali zawodnicy Podhala. Pierwszą stuprocentową akcję miał jednak Josef Vitek, który znalazł się nieoczekiwanie tuż przed bramką Zborowskiego. Nie potrafił jednak tego wykorzystać i strzelił prosto w bramkarza Szarotek. W ósmej minucie bardzo dobry strzał z dystansu oddał Łopuski, ale krążek przeleciał minimalnie nad poprzeczką.
Na dwie minuty przed końcem spotkania pod bramką rywala zimną krew zachował Vitek i strzelił kontaktowego gola dla gdańszczan. Czas wzięty przez trenera Zabrockiego na 44 sekundy przed końcem i wycofanie Odrobnego, mimo strzału Macieja Urbanowicza, nie przyniosły jednak rezultatu i to Górale wyjechali z Gdańska z brązowymi medalami.
Energa Stoczniowiec Gdańsk - Wojas Podhale Nowy Targ 3:4 (2:2, 0:2, 1:0)
1:0 - Mikołaj Łopuski (Josef Vitek) 1'
1:1 - Martin Ivicić (Tomasz Malasiński) 3'
1:2 - Marian Kacir (Rafał Sroka) 16' PP2
2:2 - Mikołaj Łopuski (Jarosław Rzeszutko, Josef Vitek) 20' PP
2:3 - Martin Ivicić 35'
2:4 - Krzysztof Zapała (Łukasz Batkiewicz, Jarosław Różański) 36'
3:4 - Josef Vitek (Jarosław Rzeszutko, Roman Skutchan) 59'
Składy:
Energa Stoczniowiec: Odrobny (Soliński) - Rompkowski, Skrzypkowski, Łopuski (2), Rzeszutko, Vitek - Smeja (2), Leśniak (2), Skutchan, Hurtaj, Jankowski - Wróbel, Benasiewicz (2), Urbanowicz, Zachariasz (2), Furo - Kostecki, Bigos, Ziółkowski (2), Poziomkowski, Strużyk.
Wojas Podhale: Zborowski (Rajski) - Sroka, Sulka (2), Różański, Zapała, Kacir (12) - Dutka, Prechodsky (2)xc, Batkiewicz, Voznik (4), Kubenko - Ivicić, Łabus, Gruszka, Dziubiński, Malasiński - Galant, Gaj, Ziętara, Baranyk, Kmieciak.
Kary: Energa Stoczniowiec - 12 min, Wojas Podhale - 20 min.
Widzów: 1800.
na Instagramie 
na Facebooku 
