Na lidera każdy spina się podwójnie - komentarze po spotkaniu JKH GKS Jastrzębie - Stoczniowiec Gdańsk

W piątkowym spotkaniu po raz kolejny dał o sobie znać młody bramkarz Jastrzębia, Kamil Kosowski, który swoją postawą w starciu z liderem pokazał, że powołanie do kadry było słuszne. Ważniejsze jednak jest to, że beniaminek potrafił nawiązać wyrównaną walkę ze Stoczniowcem, który ostatnio boryka się z kontuzjami. Zespół z Gdańska przyjechał do Jastrzębia bez sześciu zawodników, co według trenera Henryka Zabrockiego nieco usprawiedliwia porażkę jego zespołu.

Henryk Zabrocki (trener Stoczniowca): Myślę, że mecz mógł się podobać. Obie drużyny zagrały dobrze taktycznie. Zespół z Jastrzębia zrewanżował się za minimalną porażkę w Gdańsku i gratuluję trenerowi oraz działaczom. Zagrali dobry hokej przez wszystkie trzy tercje. Wiadomo, że liderowanie jest fajną i przyjemną sprawą, ale też wiadomo, że na lidera każdy spina się podwójnie. I to było widać w tym meczu. Przegraliśmy jedną bramką po wyrównanym boju. Na pewno ubolewam nad tym, ale taki jest hokej. To świadczy, że zespoły są bardzo wyrównane i w każdym meczu wynik jest sprawą otwartą do samego końca. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że gramy kolejny mecz praktycznie na czterech obrońców. Jest co prawda junior Dawid Maj, który wspiera nas jak może, ale widać, że ekstraliga jest dla niego za szybka. Jesteśmy osłabieni właśnie w obronie, bo sześciu zawodników jest kontuzjowanych. Myślę, że po przerwie na reprezentację, która niedługo nastąpi, dojdziemy do pełni zdrowia i dalej będziemy prezentować wysoką formę. Dwie rundy zakończone, jesteśmy na pierwszym miejscu i z tego się cieszę.

Ales Tomasek (trener JKH GKS): Według mnie był to najlepszy mecz, jaki zagraliśmy. Myślę, że zarówno z naszej strony, jak i ze strony Stoczniowca gra była szybka. Przed meczem myśleliśmy, że goście będą nastawieni na obronę, tymczasem w pierwszych dziesięciu minutach nie wiedzieliśmy, co zrobić z krążkiem. Mieliśmy wtedy szczęście, że Kamil Kosowski nas wyratował. Od tego momentu spotkanie bardziej się wyrównało. Wiedzieliśmy, że rywale mają tylko pięciu obrońców, chcieliśmy więcej atakować i zagrać bardziej do ciała. Nie przypadkiem jednak Stoczniowiec jest na pierwszym miejscu w tabeli. Muszę podziękować naszym kibicom, którzy szczególnie w trzeciej tercji w ostatnich minutach podbudowali nas i dodali skrzydeł. Gramy teraz u siebie dwa kolejne mecze i będziemy się starać w każdym zdobyć punkty.

Adrian Labryga (obrońca JKH GKS): Mecz był bardzo ciężki. Zagościł u nas wymagający zespół z Gdańska. Mimo słabego początku, udało nam się nawiązać walkę jak równy z równym, a ostatecznie wygrać. Zagraliśmy dobrze w obronie, a naszym pewnym punktem był Kamil Kosowski. Wygrana z liderem cieszy podwójnie. Mamy nadzieję, że przed przerwą uda nam się jeszcze wygrać spotkanie z Cracovią oraz Janowem.

Z Adrianem Labrygą rozmawiała Agata Kosińska.

Komentarze (0)