"Pasy" poległy w Gdańsku. Relacja z meczu Energa Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia Kraków

W spotkaniu 14. kolejki spotkały się dwie najlepsze drużyny Polskiej Ligi Hokejowej - Stoczniowiec Gdańsk i Cracovia Kraków. Z zaciętej konfrontacji górą wyszli gdańszczanie, którzy umocnili się na pozycji lidera, tworząc dziewięciopunktową przewagę nad drugą drużyną w tabeli.

Już w pierwszej minucie gospodarze stanęli przed szansą na zdobycie gola. To za sprawą kary Mihalika. "Stoczniowcy" jednak nie stworzyli realnego zagrożenia pod bramką Rafała Radziszewskiego. Bramkarza Cracovii próbował pokonać Tobiasz Bigos, jednak strzał spod niebieskiej okazał się zbyt słaby. Przez pierwsze kilka minut zespoły prezentowały podobny poziom gry. Momentem przełomowym okazała się siódma minuta. Wówczas gdańszczanie w swojej tercji kilkakrotnie zagrali na pograniczu faulu. Sędzia zdecydował o przewinieniu. Zawodnicy Henryka Zabrockiego zostali zepchnięci do obrony. Osłabienie Energi wykorzystał duet Drzewiecki - Laszkiewicz. Młodszy z braci Laszkiewiczów próbował ograć bramkarza Stoczniowca. Odrobny odbił krążek tuż pod kij Drzewieckiego, który otworzył wynik meczu. Po stracie gola "Stocznia" zabrała się do roboty. Jednak najpierw Milan Furo zmarnował akcję zainicjowaną przez Macieja Urbanowicza, a dwie minuty później Tomasz Ziółkowski źle przyjął znakomite podanie Josefa Vitka. W dwunastej minucie świetną akcję dwójkową przeprowadzili Patryk Wajda i Damian Słaboń. Trzy minuty później Energa wyrównała wynik spotkania. W swoim stylu - atomowym strzałem spod niebieskiej linii - bramkarza Cracovii pokonał Tobiasz Bigos. Było 1:1. Do nieprzyjemnego incydentu doszło pod koniec tercji. Na bramkę Radziszewskiego rzucony został Milan Furo, powodując jej poruszenie. Sędzia Dzięciołowski jednak nie zainterweniował. Końcówka pierwszej części gry należała do Cracovii. Krakowianie krążyli wokół bramki gospodarzy, lecz Odrobny świetnie odpierał ataki Comarchu.

Początek drugiej tercji należał do Stoczniowca. Po wygranym wznowieniu, w chaosie pod bramką Cracovii, krążek dostał Furo. Oddał precyzyjny strzał i "guma" wpadła pomiędzy parkanami Radziszewskiego. Gospodarze objęli prowadzenie, jeszcze przez kilka minut będąc stroną przeważającą. W dwudziestej ósmej minucie krążek do bramki skierował Urbanowicz, lecz sędzia wydał kontrowersyjną decyzję o przewinieniu. Mimo osłabienia "Stocznia" cały czas atakowała. Cracovia jednak ocknęła się w najbardziej odpowiednim momencie. W obliczu szybkiej kontry gości, Odrobny okazał się bezsilny wobec duetu Tomasz Cieślicki - Filip Drzewiecki. W hali Olivia na tablicy wyników znów widniał remis. W trzydziestej piątej minucie, w wyniku urazu, z boksu drużyny Comarchu wyszedł Leszek Laszkiewicz. Pod koniec drugiej odsłony meczu Stoczniowiec grał w podwójnej przewadze. Jednak podopieczni Rudolfa Rohaczka grali na tyle skutecznie w obronie, że gospodarze okazali się bezsilni.

Początek trzeciej tercji przyniósł nieco wolniejsze tempo gry. W trzeciej minucie doszło do zagrożenia bramki Odrobnego. Bramkarz Stoczniowca wobec niefortunnej interwencji musiał wyjechać z bramki, jednak tym razem szczęście było przy Stoczniowcu. Chwilę później bramkę Radziszewskiego dwukrotnie zaatakował Tomasz Ziółkowski. Nadeszła czterdziesta piąta minuta gry. Idealną akcją popisali się napastnicy drugiej formacji gdańskiej drużyny. Milan Furo perfekcyjnie wyłożył krążek Maciejowi Urbanowiczowi, który bez zawahania zapewnił prowadzenie zespołowi Stoczniowca. W hali Olivia zapanowała euforia. Jednak jak się okazało, nie to był koniec. Dokładnie dziewiętnaście sekund później w tercji Cracovii krążek przejął Marek Wróbel. Podał do swojego kolegi z zespołu, który zdobył kolejnego gola dla gospodarzy. Tym razem egzekutorem okazał się Mikołaj Łopuski. Stoczniowiec prowadził 4:2. Na półmetku tercji Cracovia nie wykorzystała czterominutowej gry w przewadze. Już do końca meczu prym wiedli gospodarze. Najpierw minimalnie nad bramką po indywidualnej akcji strzelił Wojciech Jankowski. Kilka minut później za sprawą ciągłych ataków trzeciej formacji, Cracovię od straty kolejnego gola uratowała poprzeczka. W ostatniej minucie meczu niegroźnym strzałem z backhandu próbował zaskoczyć Daniel Laszkiewicz, lecz Odrobny bez emocji sięgnął po krążek. Po bardzo dobrej trzeciej tercji Stoczniowiec zapewnił sobie zwycięstwo w meczu oraz dziewięciopunktową przewagę nad drugą w tabeli drużyną z Krakowa.

Energa Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia Kraków 4:2 (1:1, 1:1, 2:0)

1:0 - Filip Drzewiecki (Leszek Laszkiewicz) 8’

1:1 - Tobiasz Bigos (Roman Skutchan) 15’

2:1 - Milan Furo (Łukasz Zachariasz, Maciej Urbanowicz) 22’

2:2 - Tomasz Cieślicki (Filip Drzewiecki) 30’

3:2 - Maciej Urbanowicz (Milan Furo) 45’

4:2 - Mikołaj Łopuski (Michał Smeja, Marek Wróbel) 45’

Składy:

Energa Stoczniowiec: Odrobny (Soliński nie grał) - Skrzypkowski, Bigos (2), Skutchan (4), Ziółkowski, Vitek - B. Wróbel, Benasiewicz (2), Urbanowicz (4), Zachariasz, Furo (6) - Smeja, Kostecki, Łopuski, M. Wróbel, Jankowski - Sowiński, Poziomkowski, Strużyk.

Comarch Cracovia: Radziszewski (Rączka nie grał) - Csorich, Wajda (2), L.Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz (2) - Kłys, Noworyta, Mihalik (6), Badzo, Radwański - Dudas, Skinnari (2), Cieślicki, Kowalówka, Drzewiecki (2) - Rutkowski.

Kary: Energa Stoczniowiec - 18; Comarch Cracovia - 14.

Sędziowie: Grzegorz Dzięciołowski, Artur Hyliński, Rafał Gawron.

Widzów: 2300.

Komentarze (0)