Torunianie przez kilka spotkań mocno męczyli się z Podhalem Nowy Targ, aby utrzymać PLH dla swojego miasta. W końcu cel udało się zrealizować dopiero w piątym spotkaniu przed własną publicznością. - Byliśmy raczej pewni swego, choć jak wiemy w play-offach właściwie wszystko może się zdarzyć - ocenił specjalne dla SportoweFakty.pl Marmurowicz. - Kilka tygodni wcześniej bardziej liczyliśmy na to, że uda nam się zdobyć piąte miejsce kosztem doświadczonego Zagłębia Sosnowiec.
Od samego początku dla hokeistów Jarosława Lehocky'ego cel był jeden, czyli utrzymanie. Nikt nie mówił w klubie nie tylko o walce medale, ale nawet o środek tabeli. - Moim zdaniem pokazaliśmy się z dobrej strony w tych decydujących spotkaniach. Nikt nie wymagał od nas walki o czołowe lokaty w tabeli. Sezon układał się dla nas różnie od samego początku. Plan minimum na pewno wykonaliśmy z nawiązką.
Ostatnie spotkania Nesty Karaweli oglądało ponad dwa tysiące fanów. To pokazuje jaki w grodzie Kopernika jest głód sukcesów, nie tylko w hokeju, ale też w innych odradzających się dyscyplinach. - Kibice w naszym mieście jak w każdym innym chcą spotkań o stawkę i cieszą się z każdego sukcesu. Jak mogliśmy zauważyć, tych kibiców na meczach z Zagłębiem i Podhalem było naprawdę sporo. Oby podobnie było też w następnym sezonie.
Czy jeden z filarów toruńskiego zespołu zostanie w Neście? Prezes Bogdan Rozwadowski już zapowiedział, że decyzje personalne powinny zostać podjęte lada dzień. - Na razie nie zaprzątam sobie tym głowy - odparł Marmurowicz. - Teraz po ciężkim sezonie chcę wyjechać na wakacje, pocieszyć się z utrzymania w lidze, a na resztę przyjdzie czas.