Sytuacja na oświęcimskim lodowisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gra toczyła się w szybkim tempie, a krążek wędrował od jednej bramki do drugiej. Nie brakowało także ostrych starć pod bandami i pięknych goli.
Po pierwszej tercji prowadzili oświęcimianie, jednak w dwóch kolejnych skuteczniej zagrali podopieczni Rudolfa Rohaczka, którzy mieli w swoim składzie fenomenalnego Davida Kostucha. Kanadyjczyk z polskim paszportem w drugich dwudziestu minutach strzelił dwie wyjątkowej urody bramki i asystował przy trafieniu Piotra Sarnika.
Mistrzowie Polski prowadzili już 4:2, jednak Unia nie poddała się i cztery minuty później Robert Krajczi strzelił kontaktowego gola. Gospodarze rzucili wszystkie siły do ataku i w 46. minucie, dzięki sprytnemu zbiciu krążka przez Mikołaja Łopuskiego, doprowadzili do wyrównania.
Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało jednak do Davida Kostucha, który doskonale wymienił krążek z Damianem Słaboniem i precyzyjnym strzałem zaskoczył Przemysława Witka. - Bardzo się cieszę, że moje bramki pomogły drużynie w odniesieniu zwycięstwa. To dla nas bardzo ważna wygrana, zważywszy na okoliczności w jakich ją odnieśliśmy - zaznaczył Kanadyjczyk z polskim paszportem, który w całym spotkaniu skompletował hat-tricka.
W końcówce unici mogli jeszcze odwrócić losy tego pojedynku. Odważnie zaatakowali, ale nie potrafili znaleźć sposobu na pewnie interweniującego Rafała Radziszewskiego, któremu dopisywało szczęście, bo krążek po uderzeniach Mikołaja Łopuskiego i Marcina Jarosa zatrzymywał się na słupku.
- Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się aż tak ciężkiego i wyrównanego spotkania. Niesamowita była zwłaszcza końcówka trzeciej tercji, w której rywale mogli spokojnie doprowadzić do dogrywki - ocenił Rudolf Rohaczek, który nie miał żadnych problemów ze wskazaniem najsilniejszych ogniw swojego zespołu: - Radziszewski i Kostuch, oni zrobili na mnie najlepsze wrażenie.
- W play-offach trzeba wyzwolić dodatkowe pokłady energii i dać z siebie o 10-15 procent więcej niż w sezonie zasadniczym. Do zwycięstwa niezbędna jest także odrobina szczęścia, której dzisiaj zabrakło. Ale podobno fortuna zawsze sprzyja lepszym. Cracovia była dzisiaj o tę jedną bramkę lepsza - stwierdził Waldemar Klisiak, jeden z trójki trenerów gospodarzy.
Czwarte spotkanie półfinałowe odbędzie się w Krakowie 25 lutego (sobota) o godzinie 19.00.
Aksam Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 4:5 (2:1, 1:3, 1:1)
0:1 - Patrik Prokop (Leszek Laszkiewicz, Piotr Sarnik) 12'
1:1 - Peter Tabaczek (Lukasz Rziha) 18', 5/3
2:1 - Peter Tabaczek (Miroslav Zatko, Lukasz Rziha) 20'
2:2 - David Kostuch (Patrik Prokop) 22', 5/4
2:3 - David Kostuch (Petr Dvorzak, Sebastian Witowski) 31', 4/5
2:4 - Piotr Sarnik (Damian Słaboń, Sebastian Witowski) 33'
3:4 - Robert Krajczi (Szymon Urbańczyk, Patryk Noworyta) 37'
4:4 - Mikołaj Łopuski (Miroslav Zatko, Wojciech Stachura) 47'
4:5 - David Kostuch (Damian Słaboń) 49'
Aksam Unia: Witek - Noworyta, Piekarski; Łopuski, Prochazka, Stachura - Gabryś, Połącarz (4); Jaros (2), S. Kowalówka (2), Wojtarowicz - Urbańczyk, Zatko; Rziha (2), Tabaczek, Krajczi oraz Valusiak, Jakubik, Modrzejewski.
Cracovia: Radziszewski - Wajda (2), Besch (6); L. Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Prokop, Kulik (4); Martynowski, Dvorzak, Kostuch - A. Kowalówka, Witowski; Sucharski, Rutkowski, Piotrowski oraz Kosidło, Biela, Chmielewski.
Sędziowali: Paweł Meszyński, Maciej Pachucki (jako główni) - Tomasz Przyborowski, Marcin Młynarski (jako liniowi).
Kary: 12 minut (w tym 2 minuty kary technicznej) - 12 minut.
Widzów: ok. 2200
Stan rywalizacji (do 4 zwycięstw): 3:0 dla Comarch Cracovii.