Żadnemu z rywali nie będzie się z nami łatwo grało - rozmowa z Mariuszem Jastrzębskim, hokeistą MMKS-u Podhale Nowy Targ

Hokeiści MMKS-u Podhale Nowy Targ są w trakcie przygotowań do sezonu ligowego. Niedawno rozegrali dwa pierwsze spotkania sparingowe z ekipami ze Słowacji. Mariusz Jastrzębski, jeden z najbardziej doświadczonych graczy tego zespołu, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o przygotowaniach do sezonu, a także ocenia grę Podhala w meczach kontrolnych.

Michał Kowalski: Jesteście już po dwóch spotkaniach sparingowych. Jak ocenisz dyspozycję swoją swoich kolegów na tym etapie przygotowań do sezonu?

Mariusz Jastrzębski: Tak, dokładnie, rozegraliśmy dwa sparingi, ale chyba o jakieś 2-3 tygodnie za późno. Jesteśmy w chwili obecnej w zupełnie innym cyklu przygotowań, niż inne drużyny z PLH, a także ekipy słowackie. Wszystko przez to, że zbyt późno po prostu wyszliśmy na lód. Mimo tego uważam jednak, iż wypadliśmy nieźle, w obu tych potyczkach była przecież szansa na zwycięstwo. Jeszcze trochę treningów, kilka meczów kontrolnych i powinniśmy odnaleźć optymalną formę.

W pierwszym spotkaniu zremisowaliście 3:3 z Presovem, ale drugi mecz już przegraliście z Detvą 3:5. Nie dało się nic zrobić, by powalczyć o nieco korzystniejszy wynik?

- Jak wspomniałem wcześniej, zabrakło tych kilku treningów wcześniej. Nie mieliśmy też szczęścia w sytuacjach podbramkowych, których szczególnie w meczu z Presovem nam nie brakowało. Z Detvą już początek pojedynku ułożył się dla nas niekorzystnie. Spóźniliśmy się na mecz przez… badania antydopingowe. Przez to potrzebowaliśmy prawie połowy spotkania, żeby odpowiednio się rozgrzać i wejść w grę tak, jak rywale. Niestety jednak to było już za późno i musieliśmy cały czas gonić wynik.

Ty też, tak jak większość hokeistów, nie lubisz okresu przygotowawczego?

- Myślę, że 99 proc. z nas nie lubi tego okresu (śmiech). Ale zarazem wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że dobrze przepracowane lato, zaowocuje lepszymi rezultatami już w sezonie. Zawsze podczas przygotowań trzeba "naładować akumulatory", a potem podczas rozgrywek ligowych i przed fazą play off tylko je doładowywać.

Co w sezonie 2011/12 może osiągnąć Podhale?

- MMKS Podhale to taki klub, który stać na wszystko. Jesteśmy w stanie w każdym kolejnym meczu pokazywać maksymalne zaangażowanie w grę i dawać z siebie tyle, ile tylko można. Na pewno żadnemu z naszych rywali nie będzie grało się z nami łatwo.

Jaki więc wynik na koniec sezonu by cię usatysfakcjonował?

- Patrząc na nasz skład to zadowoli mnie oczywiście tylko i wyłącznie złoto!

Kto może być waszym najgroźniejszym rywalem w drodze po to złoto?

- Wydaje się, że najbardziej wzmocniły się ekipy z Sanoka i Oświęcimia. Dobre transfery zrobiono też w GKS-ie Tychy. Jak co roku, nowych graczy kupiła Cracovia i znowu będą jednym z głównych pretendentów do złotych medali. Czas jednak pokaże, na co kogo stać.

Jak wygląda urlop u hokeisty?

- Myślę, że w każdym klubie panują podobne zasady, jeśli chodzi o wakacje dla zawodników. Zawsze po sezonie ligowym oraz w trakcie przygotowań dostajemy 2-3 tygodnie wolnego, które możemy wykorzystać właśnie na wyjazd w celu wypoczynkowym z rodziną, czy znajomymi.

W zeszłym roku byliście najbardziej nieobliczalną drużyną w lidze. Czy przed tym sezonem działacze klubowi postawili przed wami jakiś konkretny cel?

- Powiem tak, w zasadzie nikt z włodarzy nie musiał nam oficjalnie stawiać żadnego celu, bo sami wiemy, że walczymy minimum o fazę play off. Wiemy jednak także, że w tym roku będzie ciężka walka ze względu na nowy regulamin wprowadzony przez władze PZHL-u.

Przed sezonem 2011/12 kluby z PLH w większości borykają się z ogromnymi problemami finansowymi. Stoczniowiec i KTH Krynica musiały nawet zrezygnować z gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jest według ciebie jakieś wyjście z takiej sytuacji?

- Wiadomo, że polski hokej przechodzi głęboki kryzys i w większości klubów nie jest "kolorowo". Myślę, że tej dyscyplinie byłoby nieporównywalnie łatwiej w Polsce, gdyby nasza reprezentacja dostała się do grupy A, wtedy na pewno wzrosłoby zainteresowanie. Każdy przecież chciałby zobaczyć rodzimych graczy walczących w meczu przeciwko Finlandii, Rosji, czy Kanadzie. Chciałbym, żeby w hokeju wyglądało to tak, jak w siatkówce, czy piłce ręcznej, gdzie Polska "napędza" całe rozgrywki. Osobiście zapraszam wszystkich na mecze Szarotek i serdecznie pozdrawiam kibiców hokeja.

Komentarze (0)