Zestrzelone Jastrzębie - relacja z meczu Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie

Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie i kibice liczyli na dobry i wyrównany pierwszy mecz półfinałowy. Tymczasem już po pierwszej tercji było wiadomo, że Pasy odniosą zwycięstwo, a trener Reznar mógł zastanawiać się jak zatrzymać Cracovię w Jastrzębiu.

- Chcieliśmy ten mecz dobrze rozpocząć i zagrać uważnie - mówił po meczu szkoleniowiec gości. Jego podopieczni nie wzięli sobie do serca założeń przedmeczowych i już po paru sekundach stracili bramkę. Grzegorz Pasiut przejął krążek w swojej tercji i pognał lewą stroną. Przez nikogo nie atakowany zjechał przed Kamila Kosowskiego i pięknym uderzeniem w prawy róg otworzył wynik spotkania. Jastrzębie jeszcze nie ochłonęło kiedy straciło drugiego, kuriozalnego gola. W tercję gości wjechał Mikołaj Łopuski. Zawodnik Pasów został lekko trącony i upadając na lód wstrzelił krążek do bramki JKH. Po chwili praktycznie z zerowego kąta w krótki róg uderzył Daniel Laszkiewicz i goście znaleźli się na łopatkach. Szkoleniowiec gości zaczął żonglować bramkarzami, ale to nic nie pomagało. Podopieczni trenera Rudolfa Rohačka grali jak natchnieni. Widać było, że po tygodniowej przerwie są głodni gry i swoich przeciwników wyprzedzali co najmniej o jedno tempo. Kolejne ciosy wyprowadzili jeszcze w pierwszej tercji Rafał Martynowski po indywidualnej akcji i Damian Słaboń, który wykorzystał idealne podanie Michała Piotrowskiego. W kolejnych tercjach padało już mniej bramek. - Musimy pamiętać, że w poniedziałek i wtorek gramy ciężkie spotkanie w Jastrzębiu - tłumaczył Daniel Laszkiewicz. Jeżeli jego koledzy zagrają dwa takie spotkania jak dziś to mogą być spokojni o rozstrzygnięcie tego pojedynku w trzech meczach. Po meczu Rudolf Rohaček tonował nastroje krakowskich dziennikarzy. - Play-off to taki specyficzny rodzaj rozgrywek, że nikt w poniedziałek nie będzie pamiętał jak dziś wyglądało to spotkanie. Liczy się wygrana, ale do awansu potrzeba jeszcze dwóch - mówił czeski szkoleniowiec. Nie lada wyzwanie stoi zatem przed trenerem Jastrzębia, który ma dwa dni na odbudowanie psychiczne drużyny dosłownie rozbitej w Krakowie.- Musimy wyczyścić głowy moich zawodników i uświadomić im, że ten mecz to już historia - przedstawiał swoją receptę trener Reznar. Trzeba przyznać, że jego drużyna wygrała trzecią tercję, zatem dopóki krążek w grze wszystko może się zdarzyć.

Comarch Cracovia – JKH GKS Jastrzębie 8:1 (5:0, 3:0, 0:1)

1:0 - Grzegorz Pasiut 1’

2:0 - Mikołaj Łopuski (Łukasz Wilczek) 4’

3:0 - Daniel Laszkiewicz (Grzegorz Pasiut, Leszek Laszkiewicz) 6’

4:0 - Rafał Martynowski (Petr Dvořak) 9’

5:0 - Damian Słaboń (Michał Piotrowski, Mikołaj Łopuski) 19’

6:0 - Daniel Laszkiewicz (Grzegorz Pasiut, Petr Dvořak) 22’ 5/4

7:0 - Mikołaj Łopuski (Patryk Noworyta) 22’

8:0 - Damian Słaboń (Leszek Laszkiewicz) 26’ 5/4

8:1 - Damian Kiełbasa (Arkadiusz Kąkol) 44’

Składy

Comarch Cracovia: Radziszewski (O. Raszka) - Wajda, Kłys (2), L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz - Wilczek, Noworyta, Łopuski (2), Słaboń, Piotrowski (2) - Witowski, Prokop, Kostuch (2), Dvořak, Martynowski - Dulęba (6), Guzik (2), Kosidło, Rutkowski, Sarnik.

JKH GKS: Kosowski (od 5:39 do 25:49 Kachniarz) - Bryk, Rimmel, Lipina, Kral (2), Danieluk - Labryga, Górny, Kulas, Słodczyk, Bordowski (2) - Dąbkowski, Pastryk (4), Bernacki, Kąkol, Furo - Bychawski (2), Galant (2), Kiełbasa, Szczurek (2), Nalewajka.

Kary: Cracovia - 16, JKH GKS - 14.

Sędzia: Tomasz Radzik - Grzegorz Dzięciołowski.

Widzów: ok. 1800.

Komentarze (0)