As "Szarotek" żałował, że jego drużyna nie wygrała żadnego meczu na własnym lodzie. - To właśnie zdecydowało o losach tej rywalizacji. Gdybyśmy wygrali choć jedno spotkanie, to wydaje mi się, że Unia mogłaby nie wytrzymać presji. Szkoda zwłaszcza tego drugiego meczu w Nowym Targu, który minimalnie przegraliśmy w stosunku 1:3 - zaznaczył Baranyk.
- Z drugiej jednak strony uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Możemy być zadowoleni z faktu, iż nasza młoda drużyna napsuła sporo krwi faworytowi do medalu. Żałować możemy tylko tego, że za jakiś tydzień po prostu przestanie się o tym mówić - podkreślił 31-letni Czech.
Nowotarżan czekają teraz mecze o miejsca 5-8. - Mam takie marzenie, by wywalczyć w tym sezonie piąte miejsce i w decydującym spotkaniu pokonać Sanok. Najpierw na naszej drodze stanie Stoczniowiec, ale nie zakładamy innej opcji jak zwycięstwo - zdradził Milan Baranyk.