Piątek i sobota na sosnowieckim Stadionie Zimowym były do siebie łudząco podobne. O ile w piątek Zagłębie odstawało od rywali przez cały czas, o tyle w sobotę już tylko od drugiej tercji. Jednak ten fakt nie wpłynął na wynik spotkania, które gospodarze przegrali 2:10, zdobywając o jednego gola więcej niż podczas drugiej konfrontacji. Po końcowym gwizdku było słychać żarty, że hokeiści poprawili się - właśnie o tę jedną bramkę. Jednak szkoleniowiec Zagłębia był daleki od żartów.
- Niepokojące jest podejście niektórych hokeistów, którzy jednak nie potrafią się zmobilizować. Sytuacja jest jaka jest, ale trzeba brać na siebie jakąś odpowiedzialność, bo z Cracovią nie można grać takiego hokeja - szarpać się, robić tyle fauli. Krakowianie wykorzystują to bez skrupułów - zwrócił uwagę Mariusz Kieca, trener sosnowieckiej ekipy.
Zagłębie w połowie drugiej odsłony najwyraźniej zaczęło się gubić, jego zawodnicy łapali bowiem karę za karą. Mimo to byli w stanie toczyć w miarę wyrównaną walkę, w której jednak górą była Cracovia. Ale wydarzenia na tafli dla kibiców miały tylko jednego aktora - sędziego, który według nich gwizdał faule tylko w jedną stronę. - Straciliśmy za dużo bramek w osłabieniu. A gdyby tak duża ilość kar była po wejściu ciałem, to dobrze. Ale to nie były kary związane z twardą grą, lecz faule, więc nie można mieć pretensji do sędziów, bo gwizdali na normalnym poziomie - stwierdził Kieca.
Cracovia jako pierwsza zapewniła sobie awans do półfinału po tym jak pokonała Zagłębie bez większych problemów 4:0. Teraz obie ekipy czeka odpoczynek. Sosnowiczanie będą walczyć o miejsca 5-8. Krążyły pogłoski, że planują wycofać się z tej fazy play-off, ale gdyby tak postąpili, podobno grozi im wyrzucenie z rozgrywek. Wszelkie wątpliwości rozwiewa szkoleniowiec drużyny, który widzi w grze o miejsca 5-8 szansę dla swoich podopiecznych.
- Założyliśmy sobie, że ten tydzień będziemy trenować mocniej, są jakieś zapewnienia zarządu co do spraw finansowych, że do 21 lutego coś się wyjaśni. Ten tydzień będziemy więc trenować normalnie. To jest bardzo ważne dla chłopaków. Żeby grać i mieć z tego przyjemność, to trzeba mieć siły. Pomysł bierze się wtedy, gdy jest świeży umysł, a ten jest, gdy są siły. Wszystko jest ze sobą powiązane i tego niestety nie da się rozdzielić - powiedział. - Widać to po pierwszych tercjach. Potem uwidacznia się już przepaść - dodał Mariusz Kieca.