Przemysław Lorenc: Za kilka dni koniec roku. Jakie to było 12 miesięcy?
Rafał Martynowski: Jak na razie był to całkiem udany czas. Dołączyłem do zespołu, ciężko trenuję, a Cracovia sobie dobrze radzi. Zajmujemy pierwszą pozycję w lidze więc wypada się tylko cieszyć.
A jaki to był rok dla Ciebie?
- Czuję się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że mam za sobą całkiem udane pół roku. Razem z Peterem (Dvořakiem - przyp. red. ) i Davidem (Kostuchem - przyp. red) gramy coraz lepiej. Nie mogę narzekać.
Jak to się stało, że trafiłeś do Cracovii?
- To było dla mnie dość niespodziewane. Dostałem propozycję dołączenia do zespołu, przemyślałem ją sobie i jestem.
Czujesz się bardziej Kanadyjczykiem czy już bardziej Polakiem?
- To zawsze było pół na pół. Zawsze byłem Kanadyjczykiem i Polakiem.
Myślałeś o występach w reprezentacji Polski?
- Nie nie myślałem, abym w ogóle miał taką możliwość musi jeszcze upłynąć sporo czasu. Na razie skupiam się na tym, że gram w koszulce w biało-czerwone pasy i muszę wygrać najbliższy mecz.
Od czwartku macie wolne, ale chyba to za mało czasu aby święta spędzić w Kanadzie. Zatem jakie plany?
- No tak, nie ma czasu aby jechać gdziekolwiek dalej. Na szczęście ja i David (Kostuch, kuzyn Rafała Martynowskiego - przyp. red.) mamy tutaj rodzinę. Tak więc będziemy świętować w Polsce.
Myślisz, że święta w Polsce różnią się od kanadyjskich?
- Wiesz, nasi rodzice organizowali święta po polsku, mimo że w Kanadzie. Moje święta były zawsze w Polsce, z moimi przyjaciółmi i rodziną. Jemy rybę w wigilię i indyka w pierwszy dzień świąt, tutaj chyba też tak jest? Mamy więc podobne dania. Do tego przyjeżdżała zawsze całą dalsza rodzina, kuzyni. Jest zawsze tłumnie i wesoło.
Czyli nie będą to dla ciebie pierwsze święta w polskim stylu, ale pierwsze święta w Polsce tak?
- Tak, dokładnie. Dam ci znać, czy rzeczywiście wcześniej mieliśmy święta w polskim stylu (śmiech).
Tymczasem w drugi dzień świąt wracacie do treningów, a potem czeka was Puchar Polski
- Dokładnie. Przed świętami mamy 3-4 dni wolnego a potem trzeba brać się do roboty. Nie ma za dużo czasu na świętowanie, ale jestem do tego przyzwyczajony. Czasami było tak, że mieliśmy w okresie świąt jedynie 2-3 dni wolnego i ten czas spędzałem ze swoją żoną, bo nie było czasu aby pojechać do domu.