To miał być przełomowy rok dla polskiego hokeja. Nasza kadra awansowała do najwyższej dywizji mistrzostw świata, ale nie utrzymała się w elicie. W czeskiej Ostrawie przegrała wszystkie mecze i w tym sezonie znów będzie rywalizować na zapleczu najlepszej grupy.
Nie był to przełomowy moment w rozwoju polskiego hokeja. W THL rywalizuje dziewięć drużyn, ale co najmniej dwie z nich mają gigantyczne problemy finansowo-organizacyjne. Dla przykładu Podhale Nowy Targ oddało jeden mecz walkowerem. Kolorowo nie jest też w Texom STS Sanok.
W rozmowie z portalem hokej.net uwagę na sytuację w klubie zwrócił reprezentant Polski Bartosz Florczak.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
- Wypłaty nie ma kompletnie na czas, spóźniają się te pieniądze, sprzętu nie mamy, nie mamy czym grać. Chłopaki sobie w szatni kije pożyczają i po prostu jest jeden wielki dramat w tej drużynie - powiedział hokeista.
W klubie liczą na pomoc sponsora i uzdrowienie sytuacji. Tego nie odczuwają jednak hokeiści, którzy z trudem wiążą koniec z końcem.
- Z jednej strony niby się obiecuje, że tu przyszedł teraz sponsor Orlen, tylko nam jako zawodnikom nic o tym nie wiadomo, z jakim wkładem wchodzi i z czym. Póki co nie widać tego, że nowy sponsor przyszedł, bo ciągle tych pieniędzy nie ma, sprzętu nie ma i katastrofalnie to wygląda - dodał wyraźnie załamany wychowanek sanockiego klubu.
W 20 meczach zespół Texom STS Sanok wygrał tylko trzy mecze i zajmuje ósmą pozycję. Mimo tego ma szansę na awans do fazy play-off.