Przyjaciel Julesa Bianchiego: Jak tak dalej pójdzie, to między bolidami będą jeździć buldożery

Jules Bianchi, który poważnie ucierpiał po wypadku podczas Grand Prix Japonii Formuły 1, nadal jest w ciężkim stanie. - Przeszedł już operację. Doznał poważnych obrażeń mózgu. Jedyną dobrą informacją jest to, że nie jest podłączony do respiratora, ale musimy poczekać jeszcze co najmniej 24 godziny na ostateczną diagnozę - powiedział przyjaciel rodziny kierowcy Gerard Clause. Były organizator wyścigów jest oburzony decyzjami podejmowanymi na torze Suzuka. - Dlaczego wyścig nie został przerwany już po pierwszym incydencie? Przecież na torze był dźwig. Jak tak dalej pójdzie, to między samochodami będą jeździć buldożery - dodał Clause.

Komentarze (0)