W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Kilka trudnych miesięcy[/b]
Po ledwie jednym sezonie dobiegnie końca przygoda Roberta Kubicy z Williamsem w roli etatowego kierowcy F1. Polak przed Grand Prix Singapuru ogłosi, że nie będzie kierowcą brytyjskiej stajni w roku 2020 i skupi się na poszukiwaniu innych opcji na pozostanie w padoku F1.
Jeśli przeanalizujemy wszystkie zdarzenia z ostatnich kilku miesięcy, trudno się dziwić Kubicy. W kilku sytuacjach w tym sezonie Williams nie popisał się i wręcz pokazał, jak nie powinien funkcjonować zespół F1.
Spóźnienie na testy
Williams był jedynym zespołem, który nie zdążył zbudować samochodu na zimowe testy F1 w Barcelonie. Robert Kubica i George Russell wyjechali na tor w Barcelonie dopiero trzeciego dnia, i to w popołudniowej sesji. Druga tura testów też została przedwcześnie zakończona, bo ekipie brakowało części zamiennych.
- Dla mnie to były najważniejsze testy w karierze - mówił Kubica w Barcelonie, mając na myśli przejechanie jak największej liczby kilometrów po długiej nieobecności w F1. Tymczasem Polakowi nawet nie było dane do końca sprawdzić tempa wyścigowego i dłuższych przejazdów, bo zespół musiał pójść na kompromisy z programem testowym.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Marcin Komenda znokautowany piłką. Heynen przerwał jego wywiad: "On nie wie, co mówi"
Nielegalny samochód i brak części
Między pierwszą a drugą turą testów Williams musiał mocno zmienić niektóre elementy swojego samochodu. Rywale dopatrzyli się bowiem w modelu FW42 zawieszenia sprzecznego z regulaminem czy też nieprzepisowych lusterek. Sytuacja była o tyle kuriozalna, że przepisy jasno określają, z ilu elementów składać ma się przednie zawieszenie. Williams to przeoczył.
Konieczność zmian w samochodzie sprawiła, że przed Grand Prix Australii, czyli pierwszym wyścigiem sezonu F1, zespół nie dysponował odpowiednim zapasem części. Inżynierowie prosili Kubicę, by ten nie najeżdżał na krawężniki, bo to groziło to uszkodzeniem samochodu. Miało to oczywiście przełożenie na tempo.
Gdy Kubica w trakcie jednej z sesji uszkodził podłogę w FW42, przez dalszą część weekendu musiał startować z uszkodzoną, bo Williams nie miał jak jej naprawić. Taka sytuacja powtórzyła się później jeszcze kilkukrotnie w trakcie sezonu.
Podczas kilku weekendów F1 dochodziło też do sytuacji, w których z samochodu Polaka odpadały części, jak chociażby zamontowane na nim kamery, lusterka i elementy aerodynamiczne.
Nieznajomość regulaminu
Williams błysnął nieznajomością regulaminu również w Grand Prix Azerbejdżanu. Kubica w kwalifikacjach na torze w Baku rozbił swój samochód, a usterki były w nim tak poważne, że wymusiły na nim start z pit-lane. Problem w tym, że zespół wypuścił Kubicę z garażu o 10 minut za wcześnie. 34-latek otrzymał za to karę przejazdu przez pit-lane i został pozbawiony szansy na walkę z rywalami.
W Williamsie nie zdali sobie sprawy z tego, że od pewnego czasu wyścigi F1 nie rozpoczynają się już o pełnej godzinie, a 10 minut po jej rozpoczęciu. Dlatego Kubica przedwcześnie opuścił aleję serwisową.
Brak dyrektora technicznego
Williams jest też jedynym zespołem, który niemal od początku sezonu funkcjonuje bez dyrektora technicznego. Spóźnienie na testy oraz fatalne tempo modelu FW42 poskutkowały odesłaniem Paddy'ego Lowe'a na urlop. Doszło do tego w marcu, na kilka dni przed Grand Prix Australii.
W zespole nikt nie zamierzał szukać następcy Lowe'a. Co więcej, oficjalnie z Brytyjczykiem rozstano się dopiero w czerwcu, bo przeciągały się negocjacje ws. warunków zakończenia współpracy.
Williams, ze względu na swoją formę, nie był w stanie przekonać do transferu żadnego z inżynierów albo też nie chciał tracić pieniędzy na nowego dyrektora technicznego. Wybrał w tej sytuacji ściągnięcie z emerytury Patricka Heada. Brytyjczyk jest jednym z założycieli firmy, jej akcjonariuszem i zaczął jej doradzać kilka razy w tygodniu jako konsultant.
[b]
Faworyzowanie George'a Russella[/b]
Brytyjczyk w brytyjskim zespole - dlatego trudno się dziwić, że 21-latek z King's Lynn stał się oczkiem w głowie Claire Williams. Wielokrotnie pod adresem Russella płynęły komplementy, a Kubica pozostawał w cieniu. Dobrze zorientowany w padoku F1 dziennikarz Mark Hughes kilka razy donosił też o tym, że to właśnie Russell jako pierwszy (a czasem jedyny) otrzymywał nowe części.
Faworyzowanie Russella było też widać w strategii Williamsa. Najlepszym dowodem na to jest Grand Prix Monako, w którym Kubica znajdował się przed Russellem, a gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, to Brytyjczyka wezwano jako pierwszego na pit-stop. Wymiana kół podczas neutralizacji poskutkowała tym, że 21-latek wyprzedził Polaka.
W oczekiwaniu na kierownicę
Trudno wiązać przyszłość z zespołem, jeśli ten nie traktuje cię poważnie. Takie można odnieść wrażenie, po tym jak dopiero podczas Grand Prix Włoch na początku września Robert Kubica otrzymał nową kierownicę. Polak od początku sezonu prosił o urządzenie, w którym przyciski rozmieszczone byłyby głównie po lewej stronie. Wszystko ze względu na jego ograniczenia fizyczne.
Biorąc pod uwagę jak często trzeba zmieniać niektóre tryby pracy samochodu i jak ważne są ułamki sekund w takim sporcie jak F1, posiadanie niedopasowanej kierownicy było dla Kubicy sporym mankamentem. Gdy w końcu otrzymał nową, okazało się, że nie jest taka, o jaką prosił…