W tym artykule dowiesz się o:
Największy szczęściarz - Lewis Hamilton
Co los zabrał Lewisowi Hamiltonowi w Australii, oddał podczas ostatniego wyścigu w Azerbejdżanie. Urzędujący mistrz świata nie był w stanie dogonić pierwszej wygranej w nowym sezonie, więc otrzymał ją w prezencie od Sebastiana Vettela i Valtteriego Bottasa, którzy nie ze swojej winy tracili prowadzenie podczas Grand Prix na torze w Baku.
W połowie niedzielnego wyścigu mało kto przewidywałby, że tak ułoży się ostatni weekend dla Lewisa Hamiltona. A mimo tego, oprócz pierwszej wygranej Brytyjczyk odzyskał również prowadzenie w mistrzostwach świata z rąk Vettela.
Kierowca Mercedes po wyścigu gratulował swoim rywalom doskonałej jazdy i żałował, że triumfował właśnie w takich okolicznościach. Na koniec sezonu te punkty mogą jednak okazać się kluczowe dla Hamiltona w drodze po piąty tytuł.
Najwięksi zwycięzcy - Kibice
Wyścig na ulicznym torze może być również ciekawy. To chyba najprościej powiedzieć po zawodach w Azerbejdżanie, gdzie oglądaliśmy jedno z najciekawszych i najbardziej dramatycznych Grand Prix ostatnich lat.
Strach pomyśleć jakie emocje towarzyszyłyby rywalizacji w Baku, gdyby niedzielna runda decydowała o wynikach mistrzostw świata, a trzeba powiedzieć, że większość kierowców jechała jakby właśnie ich los zależał od tego wyścigu.
Kibice otrzymali kapitalną reklamę Formuły 1. Sport ten w takiej formie nie potrzebuje zmian. Czekamy już z niecierpliwością na kolejny wyścig w Barcelonie.
Największy awans - Force India
"Różowa Pantera" znów skradła skarb w Azerbejdżanie. Sergio Perez ku kompletnemu zaskoczeniu sięgnął po podium w Baku, a przecież jeszcze przed rundą GP w Azerbejdżanie Force India było przedostatnim konstruktorem w stawce MŚ.
Zespół z Silverstone wywalczył na torze w Baku szóste podium w swojej historii i drugi na tym ulicznym obiekcie, który wydaje się dla nich idealnie skrojony. Radzili sobie tutaj w poprzednich latach, gdy byli czwartą siłą w stawce i dali radę nawet gdy przystępowali do zawodów jako zespół notowany w dolnej połowie tabeli MŚ.
Sergio Perez, który załatwił podium dla Force India zapisał się również na kartach historii swojego kraju jako najbardziej utytułowany kierowca z Meksyku w Formule 1. Dzięki ósmemu podium pobił rekord Pedro Rodrigueza z 1971 roku.
Najlepszy kierowca - Charles Leclerc
Pierwszy raz w sezonie musimy zgodzić się z wyborem fanów w głosowaniu dla oficjalnego serwisu F1. Charles Leclerc finiszował na szóstej pozycji po starcie z 13. pola. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dysponował słabszym samochodem Saubera.
20-latek z Monako był uznawany przed tym sezonem za wielki talent. Po zdobyciu tytułu w Formule 2 wielu widziało go nawet w Ferrari. Pierwszy sezon w F1 rozpoczął słabo, ustępując w Sauberze niedocenianemu przez kibiców Marcusowi Ericssonowi. Aż do wyścigu w Baku.
Leclerc jako rodowity Monakijczyk ma chyba we krwi jazdę po ulicznych torach. W 2015 roku był drugi w GP Makau, a przed rokiem zdominował wyścig F2 w Azerbejdżanie. Po powrocie do Baku jako kierowca F1 znów skradł show.
Najwięksi frajerzy - Red Bull Racing
Niewiele trzeba mówić o kolizji kierowców Red Bulla, ponieważ zdjęcia z niedzielnego wyścigu w Azerbejdżanie mówią wszystko. Jechali po "duże" punkty dla zespołu i odstawili numer jakiego w F1 nie widziano od czasu kolizji Rosberga i Hamiltona w GP Hiszpanii w 2016 roku.
Nie chcemy nawet roztrząsać kto był bardziej winny temu wypadkowi. Żałujemy jednak, że widzieliśmy marny finał tak wspaniałej walki utalentowanych kierowców. W pierwszej fazie wyścigu rywalizacja między Maxem Verstappenem i Danielem Ricciardo była przecież palce lizać!
Na koniec zespół z Austrii już po raz drugi w czwartym wyścigu sezonu nie ma na mecie ani jednego bolidu. To cios do punktacji generalnej mistrzostw świata, a przecież Red Bull wydaje się najsilniejszy od czasów swojego ostatniego mistrzowskiego sezonu w F1 w 2013 roku.
Największy pechowiec - Sebastian Vettel / Valtteri Bottas
Jak wybrać z tej dwójki gościa, który miał w Azerbejdżanie większego pecha? Po prostu się nie da. Sebastian Vettel już drugi wyścig z rzędu traci wygraną przez samochód bezpieczeństwa. W Baku prowadził pewnie po starcie z pole position, ale neutralizacja pokrzyżowała jego szyki.
Z nieszczęścia Niemca skorzystał Valtteri Bottas. Gdyby jednak Fin wiedział jaki za chwilę przeżyje zawód, pewnie wolałby zamiast wszystkiego w pocieszeniu najmniejszy stopień podium. Po 47 okrążeniach Bottas prowadził i miał zobaczyć metę w ciągu kilku minut. Wcześniej widział jednak jak rozpada się jego opona.
Jeśli założyć scenariusz w którym kierowcy dojechaliby do mety na swoich pozycjach po ostatnim restarcie wyścigu w Baku, to liderem mistrzostw z 69 punktami pozostałby Vettel, do którego 4 oczka traciłby Bottas, a 6 trzeci Hamilton. Wyszło inaczej, ale to zwiastuje naprawdę świetny sezon 2018.
Najgorszy kierowca - Siergiej Sirotkin
Łatwo być złośliwym wobec kierowcy, który zajął w Formule 1 miejsce, które według nas należało się Robertowi Kubicy. Za wyścig w Azerbejdżanu szefowie Williamsa powinni jednak pokarać chłostą Siergieja Sirotkina .
Rosjanin dał ciała już na pierwszym okrążeniu i to dwa razy! Nie mamy pewności czy mógł uciec od kolizji z Sergio Perezem w drugim zakręcie, ale fakt był taki, że uderzył w samochód rywala za co otrzymał od sędziów bolesną karę cofnięcia na starcie kolejnego wyścigu w Hiszpanii.
22-latek nie wyciągnął jednak wniosków z tamtego ciasnego zakrętu, bo kilka kilometrów dalej w marny sposób próbował wjechać między Alonso i Hulkenberga doprowadzając do kolizji z McLarenem. Dwukrotny mistrz świata skomentował przez radio krótko jego próbę mówiąc nazywając Rosjanina "głupkiem".
Jeśli Sirotkin chce pozostać w stawce, to musi wziąć się w garść. Póki co ustępuje miejsca młodszego Lance'owi Strollowi. Jeśli rzeczywiście na testach w poprzednim roku był szybszy od Roberta Kubicy, co miało zdecydować o wyborze kierowcy według Williamsa, to pod względem inteligencji na torze jest chyba daleko za Polakiem.