Formuła 1 straciła swojego czarodzieja. Moment, który zmienił wyścigi

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Ayrton Senna
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Ayrton Senna

To był jeden z czarniejszych momentów w historii F1. Najpierw życie stracił Roland Ratzenberger, dzień później zginął Ayrton Senna. Odejście trzykrotnego mistrza świata wstrząsnęło dyscypliną, która musiała się zmienić bezpowrotnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdyby nie tragiczne wydarzenia z GP San Marino na Imoli w roku 1994, to wcześniej niż później w Formule 1 doszłoby do innego dramatu. Śmiertelny wypadek Rolanda Ratzenbergera w kwalifikacjach, a także późniejszy Ayrtona Senny w wyścigu stanowiły najlepszy dowód tego, że w połowie lat 90. nie przywiązywano odpowiedniej wagi do kwestii bezpieczeństwa F1. Jak na ironię, uwagę na to zwracał sam Senna.

Zdaniem niektórych, Brazylijczyk to najlepszy kierowca w historii F1. Jego tragiczna śmierć sprawiła, że dorobek Senny zamknął się w 41 wygranych wyścigach, 65 pole position i 80 podiach. Po latach jego statystyki poprawili Michael Schumacher i Lewis Hamilton, ale pod względem talentu Ayrton Senna nie miał sobie równych.

Przeklęte Tamburello

Do wypadku Senny doszło na początku sezonu 1994, gdy Brazylijczyk zrealizował marzenie o transferze do Williamsa. Tyle że Brytyjczycy przygotowali wówczas niezbyt konkurencyjny bolid, który sprawiał kierowcy sporo problemów. Była to konsekwencja tego, że w F1 zakazano stosowania aktywnego zawieszenia, za sprawą którego stajnia z Grove dominowała nad rywalami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści

Mistrz chciał jednak zwycięstw, starał się przekraczać granicę i wycisnąć wynik ponad stan. - Model FW16 zdobył pole position w trzech Grand Prix nowego sezonu, ale to była wyłącznie zasługa Ayrtona. Żaden inny kierowca nie osiągnąłby tym bolidem takiego wyniku - twierdził w "Auto Motor und Sport" Adrian Newey, jeden z twórców bolidu Williamsa z 1994 roku.

- Zakręt Tamburello jest łatwy do pokonania, jeśli jedziesz na pełnym gazie. Wówczas było tam jednak sporo wybojów, głównie na wewnętrznej części toru, na zewnątrz było ich mniej. Damon Hill wybierał bezpieczniejszą trajektorię na zewnątrz, Ayrton Senna wybierał wewnętrzną. Szybszą, ale trudniejszą - tak z kolei Newey opisywał miejsce wypadku Brazylijczyka.

- Wydawało się, że Ayrton jest w stanie sprawić, by samochód robił rzeczy, których inni po prostu nie byli w stanie. Senna opracował specjalną technikę jazdy. Jednocześnie wciskał pedały hamulca i gazu. To wszystko było przed pojawieniem się łopatek do zmiany biegów. Wtedy mieliśmy jeszcze zwykły pedał sprzęgła i dźwignię do zmiany biegów - dodawał Newey w książce "Jak zbudować bolid F1?".

Ayrton Senna stał się legendą F1
Ayrton Senna stał się legendą F1

Styl jazdy Senny sprawiał, że turbina w bolidzie na wyjściu z zakrętu była gotowa, by szybko zapewnić kierowcy dodatkową moc. Jego wyjątkowość polegała też na tym, że już w tamtych czasach stworzył poradnik jazdy dla młodych kierowców.

- Presja na Sennę rosła. Dotarł do Williamsa, gdzie miał mieć najlepszy bolid, podczas gdy po dwóch rundach nie miał punktów w klasyfikacji generalnej. Na Imoli też nie wyglądaliśmy dobrze. Ayrton nieustannie narzekał na podsterowność, potem na nadsterowność - zdradził Newey.

Przyczyna wypadku owiana tajemnicą

Po latach nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co zawiodło w Williamsie FW16. - Nie wiem, co tam się wydarzyło. To na zawsze pozostanie owiane tajemnicą - stwierdził Newey.

Ówczesny bolid brytyjskiej ekipy wyposażony był we wspomaganie kierownicy, a kąt skrętu mierzony był czujnikiem w kolumnie przedniej osi. - Po wypadku udało nam się zdobyć trochę danych z dwóch uszkodzonych komputerów pokładowych, stąd wiemy, że kąt skrętu uległ nagłym wahaniom - dodał Newey.

Dlatego najbardziej prawdopodobna przyczyna wypadku to awaria kolumny kierownicy. Jednak Senna w zakręcie Tamburello nadal jechał na pełnym gazie. Dopiero po upływie pół sekundy lekko zmniejszył prędkość, by po chwili całkowicie zdjąć nogę z gazu i nagle hamować. Logika wskazuje, że gdyby doszło do usterki samochodu, to kierowca Williamsa natychmiast wciskałby hamulec.

- Od razu miałem kiepskie przeczucia, bo Ayrton w ogóle nie ruszał się w kokpicie. Jego kask zamarł w charakterystycznej dla kierowcy pozycji - opisał swoje wspomnienia Newey.

Fałszywe poczucie bezpieczeństwa

Weekend na Imoli przyniósł poważny wypadek Rubensa Barrichello, który cudem uniknął śmierci, a także tragedie Rolanda Ratzenbergera i Ayrtona Senny. Czujność szefów F1 została uśpiona przez kilkuletni okres bez tragicznych zdarzeń. Wcześniej podczas testów w roku 1986 zginął Elio de Angelis, zaś podczas wyścigu w Kanadzie w sezonie 1982 życie stracił Riccardo Paletti.

Ceniony dziennikarz Maurice Hamilton stwierdził w ESPN, że "Formuła 1 stworzyła fałszywe poczucie bezpieczeństwa". "Jeśli wydarzenia z Imoli w roku 1994 mają jakieś dziedzictwo, to jest nim to, że śmierć Senny wstrząsnęła sportem motorowym. Przyspieszyła trwające prace nad poprawą bezpieczeństwa. Weszły one na zupełnie nowy poziom" - napisał Brytyjczyk.

- Jestem jedynym, który się martwi o kwestie bezpieczeństwa - miał mówić Senna już podczas GP San Marino na Imoli, widząc jak dochodzi do wypadków Barrichello i Ratzenbergera.

Ayrton Senna to dla wielu najlepszy kierowca w historii F1
Ayrton Senna to dla wielu najlepszy kierowca w historii F1

Brazylijczyk przeżył dwa wstrząsające momenty. Wypadek Barrichello był dla niego trudny, bo chodziło o jego rodaka i kierowcę młodego pokolenia, który pewnego dnia mógłby wejść w jego buty w F1. Odwiedził go nawet w centrum medycznym, miał brać pod uwagę wycofanie się z rywalizacji na Imoli. Traumy spowodowanej śmiercią Austriaka nie trzeba tłumaczyć.

Ayrton Senna chciał stworzyć koalicję na rzecz poprawy bezpieczeństwa w F1. Jeszcze w niedzielę, na kilka godzin przed śmiercią, rozmawiał o tym z Alainem Prostem. Brazylijczyk zwracał uwagę na pułapki czyhające się na torach, ale też na kwestię samochodu bezpieczeństwa. Dość powiedzieć, że podczas GP San Marino w tej roli wykorzystywany był zwykły Opel Vectra.

Prosty samochód, który w połowie lat 90. mógł być marzeniem Kowalskiego, nadawał tempo kierowcom F1 podczas neutralizacji. Senna zwracał uwagę na to, że jeździ on zbyt wolno, co z kolei wpływa na zachowanie opon. Przed feralnym wypadkiem Brazylijczyka mieliśmy na torze samochód bezpieczeństwa. Dlatego zdaniem niektórych mogła to być kolejna z przyczyn tragedii.

- To był przełomowy moment w historii sportu. Nikt tego nie zapomni. Niki Lauda to wtedy trafnie ujął. Powiedział, że Bóg przez 10 lat miał Formułę 1 w swojej ręce, a potem ją po prostu puścił. Przez długi czas nie było żadnego takiego wypadku, żadnego szoku. Dwie śmierci w jeden weekend to był zatem cios - powiedział w rozmowie z PA Damon Hill, mistrz świata z sezonu 1996 i zespołowy partner Senny w roku 1994.

Wyścig wznowiony po wypadku

Do wypadku Senny doszło na drugim okrążeniu GP San Marino. W zakręcie Tamburello jego Williams pojechał prosto, po czym uderzył w betonową ścianę. Wyścig przerwano czerwoną flagą, a na miejscu pojawiła się ekipa ratunkowa. Jeszcze na torze medycy rozpoczęli reanimację Brazylijczyka, który stracił ponad dwa litry krwi.

Senna został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Bolonii. Jeszcze w trakcie lotu dwukrotnie doszło do zatrzymania akcji serca. W tym samym czasie na Imoli posprzątano miejsce wypadku i wznowiono wyścig. Wygrał go Michael Schumacher.

- Przed ponownym restartem wyścigu Ann Bradshaw z zespołu prasowego podeszła do mnie i dała mi do zrozumienia, że z Ayrtonem nie jest najlepiej. Jednak uznałem, że chodzi o jakąś bardzo poważną kontuzję. Nie wiedziałem, że nie żyje. Nie powiedziano nam tego aż do końca wyścigu - wspominał później Damon Hill, partner Senny z Williamsa.

Lekarze ze szpitala w Bolonii potwierdzili u Senny poważne obrażenia mózgu, z objawami wstrząsu krwotocznego i uszkodzenie tętnicy skroniowej. Kierowca Williamsa znajdował się w głębokiej śpiączce. Nie wykryto u niego obrażeń klatki piersiowej czy brzucha. Wskutek uderzenia ucierpiała jedynie czaszka.

O godz. 18.05 medycy z bolońskiej kliniki przekazali, że Ayrton Senna znajduje się w stanie śmierci klinicznej. - Utrzymujemy go przy życiu zgodnie z włoskim prawem. Nie ma już żadnej nadziei - stwierdziła dr. Maria Teresa Fiandri. O godz. 18.40 wielki mistrz F1 zmarł.

Śmierć Senny sprawiła, że Formuła 1 położyła nacisk na poprawę bezpieczeństwa kierowców, ochrony szyi i głowy. Zmieniono budowę kasków, wprowadzono system HANS zabezpieczający kręgi szyjne. Uratował on m.in. życie Roberta Kubicy podczas fatalnego wypadku w Kanadzie w roku 2007.

Wzmocniono też tzw. komórkę przetrwania, w której znajduje się kierowca. Jest ona wykonana z włókna węglowego i została zaprojektowana w taki sposób, że musi wytrzymać nie tylko mocne uderzenia, ale też być odporna na penetrację przed odłamki bolidu. Zrezygnowano też z metalowych zbiorników paliwa, które zastąpiono wykonanymi z włókna węglowego i pokrytymi gumą. W efekcie znacznie rzadziej pękają one podczas wypadków.

Czytaj także:
Szejkowie płacą miliony F1. Chcą kolejnego wyścigu w kalendarzu
Mercedes chroni Lewisa Hamiltona. "To najlepszy kierowca na świecie"

Komentarze (0)