Szefowie Formuły 1 sporo sobie obiecują po zmianach w przepisach technicznych. Nowe bolidy, które po raz pierwszy zobaczymy na torze przy okazji zimowych testów w Barcelonie pod koniec lutego, będą się mocno różnić od konstrukcji, jakie widzieliśmy w ostatnich latach. Wszystko po to, aby kierowcom łatwiej było toczyć walkę koło w koło i wykonywać manewry wyprzedzania.
Od kilku miesięcy ekipy F1 pracują w symulatorach nad nowymi konstrukcjami, tak aby jak najlepiej przygotować się do zmian. Aston Martinowi pomaga Nico Hulkenberg, który ma bogate doświadczenie w królowej motorsportu.
Niemiec w mediach społecznościowych zdradził, że jego ostatnie doświadczenia z wirtualnej maszyny wskazują na to, że bolidy szykowane z myślą o sezonie 2022 wcale nie będą dużo wolniejsze od obecnych, jak pierwotnie sugerowano po opublikowaniu nowych zasad technicznych.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
"Szefowie F1 mieli na celu sprawić, by bolidy były nieco wolniejsze, stały się bardziej wymagające w prowadzeniu. Tak, aby można się było bardziej skupić na kierowcach, którzy będą w stanie coś zmienić. Jednak moje pierwsze doświadczenia wskazują na to, że bolidy nowej generacji też są cholernie szybkie i niekoniecznie wolniejsze niż wcześniejsza generacja" - napisał Hulkenberg w serwisie LinkedIn.
"Wrażenia z jazdy też nie zmieniły się znacząco, przynajmniej w symulatorze. Bardzo ciekawe będzie to, czy rzeczywiście samochody będą w stanie lepiej podążać za innymi na torze. W symulatorze prędkości podczas pokonywania zakrętów są ekstremalnie wysokie, więc ryzyko jazdy w brudnym powietrzu nadal jest duże. Trudno mi sobie wyobrazić, aby podążanie za innymi przy takich prędkościach było łatwe" - dodał były kierowca F1.
Hulkenberg ma nadzieję, że "będziemy pozytywnie zaskoczeni" w momencie, gdy ruszą przedsezonowe testy, a kierowcy i zespoły będą szybko uczyły się nowych konstrukcji.
Co ciekawe, 34-latek jeszcze kilka miesięcy temu brał pod uwagę powrót do F1 w sezonie 2022. Hulkenberga łączono z takimi zespołami jak Red Bull Racing, Alfa Romeo, Haas i Williams. Ostatecznie Niemiec nie doszedł do porozumienia z żadną z tych stajni. Później "Hulk" odbył też testy bolidem IndyCar, ale finalnie wykluczył przenosiny do amerykańskiej serii wyścigowej z powodów osobistych.
Czytaj także:
"To była kradzież". Mistrz o sytuacji Lewisa Hamiltona
Szykuje się spora podwyżka. Nowy kontrakt dla mistrza F1