Kolejny wypadek Hamiltona i Verstappena kwestią czasu? "Do tanga trzeba dwojga"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton po wypadku
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton po wypadku

Max Verstappen nie zgadza się z sędziami, którzy uznali go winnym kolizji z Lewisem Hamiltonem w GP Włoch. Kierowca Red Bulla twierdzi też, że kolejny wypadek to kwestia czasu, jeśli Hamilton nie zacznie podchodzić z respektem do takich sytuacji.

Formuła 1 żyje tym, co wydarzyło się w połowie wyścigu o GP Włoch, kiedy to w pierwszej szykanie zderzyli się Max Verstappen i Lewis Hamilton. Problemów ze wskazaniem osoby odpowiedzialnej za to zajście nie mieli sędziowie. W efekcie kierowca Red Bull Racing straci trzy pozycje na starcie do kolejnego wyścigu F1 - GP Rosji.

Zdaniem Verstappena, sytuacji można było uniknąć, gdyby tylko Hamilton zostawił mu więcej miejsca w pierwszej szykanie. - Zdaliśmy sobie sprawę, że będzie blisko już w pierwszym zakręcie - powiedział 23-latek w Sky Sports.

- Hamilton po wyjeździe z alei serwisowej musiał pojechać za białą linię, a ja musiałem zjechać na zewnętrzną część toru, by go nie dotknąć. On wiedział, co robię i zaczął mnie wypychać poza tor - dodał kierowca Red Bulla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol

Aktualny lider F1 uważa, że starcie w pierwszej szykanie można było rozwiązać lepiej, bez strat dla Hamiltona. - Gdyby mi zostawił miejsca na szerokość bolidu, to i tak wyjechalibyśmy z drugiego zakrętu i najprawdopodobniej on nadal byłby na czele. Jednak zamiast tego, zaczął mnie coraz mocniej wypychać. W pewnym momencie nie miałem już gdzie pojechać - ocenił Verstappen.

- W końcu wepchnął mnie na krawężnik, gdzie podbiło mój bolid. To doprowadziło do kontaktu, bo straciłem panowanie nad maszyną - dodał.

Verstappen nie widzi przy tym podobieństwa do sytuacji, w której obaj kierowcy zderzyli się na Silverstone w GP Wielkiej Brytanii. - Chciałem się ścigać. Ludzie zaczynają od razu mówić o sytuacji z Silverstone, ale takie rzeczy się zdarzają. Tamten wypadek nie był fajny. Wszyscy jesteśmy na tyle profesjonalni, aby o tym zapomnieć i dalej rywalizować - powiedział kierowca Red Bulla.

Holender zaapelował też do Hamiltona o współpracę, bo jego zdaniem, tego zabrakło na Monzy. Jeśli duet ten ma nadal toczyć uczciwie pojedynki, to jest ona konieczna. - Do tanga trzeba dwojga, czyż nie? Jeśli drugi kierowca nie chce współpracować, to co mam zrobić? To się znów może wydarzyć - podsumował Verstappen.

Brak punktów dla obu kierowców w GP Włoch sprawił, że w klasyfikacji F1 utrzymał się status quo. Verstappen ma w tej chwili 5 punktów przewagi nad Hamiltonem.

Czytaj także:
W co gra Sebastian Vettel? Nici z transferu Roberta Kubicy?
"Taktyczny faul". Poważne oskarżenia pod adresem Maxa Verstappena

Źródło artykułu: