Obecnie stawka Formuły 1 liczy 10 zespołów i trudno będzie o jej rozszerzenie. Niedawno w życie weszły przepisy, które zobowiązują nowy podmiot do wpłacenia wpisowego w wysokości 200 mln dolarów. Taka kwota ma być formą rekompensaty dla innych ekip. Nagrody finansowe w F1 dzielone są pomiędzy wszystkie ekipy, więc dodatkowy gracz oznacza mniejsze przychody dla już funkcjonujących teamów.
Swoją ekipę F1 chciałby mieć Michael Andretti, o czym donosi magazyn "RACER". Były kierowca jest bardziej zainteresowany przejęciem funkcjonującego zespołu niż tworzeniem nowego od podstaw. Wszystko po to, by uniknąć płacenia wysokiego wpisowego.
- Byłoby wspaniale mieć swój zespół, ale przed nami ciągle długa droga. Jeśli pojawi się odpowiednia okazja, będziemy nad tym myśleć. Na razie nie ma nas w F1 - powiedział magazynowi "RACER" Andretti.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetna forma żony Kota. A zaledwie kilka miesięcy temu urodziła dziecko
Z informacji amerykańskich dziennikarzy wynika, że syn Mario Andrettiego, mistrza F1 z sezonu 1978, prowadzi rozmowy m.in. z Haasem. Zespół należący do Genego Haasa może zmienić właściciela, bo milioner ma dość pompowania środków w królową motorsportu. Z tego powodu Haas ma być otwarty na sprzedaż swojej ekipy po promocyjnej cenie.
Andretti miał też sondować możliwość pozyskania Alfy Romeo. Zespół z Hinwil, w którym rezerwowym jest Robert Kubica, należy do funduszu inwestycyjnego Longbow Finance. Obecny podmiot przejął Saubera, bo tak nazywała się firma ze Szwajcarii przed kilkoma laty i uratował go przed bankructwem. Teraz mógłby wystawić ekipę na sprzedaż, zarabiając na tym pokaźną sumę.
58-latek od dawna działa w motorsporcie. Andretti posiada swój zespół w IndyCar, a także w Formule E. Wystawia też do rywalizacji zespoły w mistrzostwach IMSA, Supercars i nowo powstałej serii terenowej Extreme E.
Czytaj także:
Pokonał 24h Le Mans bez rąk i nóg
24h Le Mans w dobie COVID-19