To kolejny rozdział w historii zespołu z Silverstone w Wielkiej Brytanii, który przyzwyczaił kibiców Formuły 1 do częstych zmian nazwy. Jeszcze na początku XXI wieku był to Jordan, później MF1 Racing, następnie Spyker, aż w końcu ekipa zaczęła przez kilka lat rywalizować jako Force India.
Problemy finansowe Vijaya Mallyi doprowadziły do tego, że hinduski biznesmen sprzedał zespół F1, a jego nowym właścicielem został Lawrence Stroll. Kanadyjczyk nadał mu nazwę Racing Point, ale na krótko, bo pod takim szyldem oglądaliśmy ekipę jedynie w połowie sezonu 2018 oraz 2019-2020.
W ostatnich miesiącach Stroll zainwestował też w Aston Martina - brytyjskiego producenta samochodów sportowych i luksusowych. Aby osiągnąć efekt synergii, kanadyjski miliarder postanowił promować markę poprzez F1. Tym samym w sezonie 2021 będziemy świadkami wielkiego powrotu Aston Martina do królowej motorsportu. Po raz ostatni widzieliśmy go bowiem na polach startowych w latach 1959-1960.
Powrót Aston Martina do F1 budzi spore zainteresowanie. Za sprawą funduszy Strolla zespół nawiązał ścisłe relacje z Mercedesem, przez co może być "czarnym koniem" sezonu 2021 i niewykluczone, że w pojedynczych wyścigach włączy się nawet do walki o zwycięstwa. Fanów ciekawi też malowanie, jakie wybierze brytyjska ekipa.
Na razie wiadomo jedynie, że Aston Martin zamierza przywrócić tradycyjną zieleń, z której zasłynął przed laty w wyścigach. Aby podgrzać emocje, w Nowy Rok ekipa z Silverstone opublikowała krótkie nagranie w social mediach.
Kierowcami Aston Martina w roku 2021 będą Sebastian Vettel oraz syn Lawrence'a Strolla - Lance.
W ostatnich latach Aston Martin był w F1 głównym sponsorem Red Bull Racing. Umowa została jednak podpisana przed inwestycją Strolla w firmę. Wygasła ona z końcem 2020 roku i nie została przedłużona, dlatego "czerwone byki" muszą szukać nowego partnera tytularnego.
Czytaj także:
Rodzina Michaela Schumachera strzeże informacji
Romain Grosjean wraca do zdrowia