Fernando Alonso dołączył do Ferrari w roku 2010 i już w debiucie wygrał wyścig dla stajni z Maranello. Hiszpan zdecydował się na transfer do włoskiej ekipy w jednym celu - chciał naznaczyć z Ferrari swoją erę w Formule 1, tak jak wcześniej zrobił to Michael Schumacher. Nie udało mu się to.
Alonso odszedł z ekipy po sezonie 2014, przedwcześnie rozwiązując kontrakt. Hiszpan miał dość ciągłych porażek i postanowił poszukać szansy w McLarenie. Jego miejsce w Ferrari zajął Sebastian Vettel. Historia się powtórzyła. Początki współpracy były bardzo obiecujące, a wiele wskazuje na to, że jej finisz będzie podobny do Alonso.
Vettel po sezonie 2020 pożegna Ferrari i wszystko wskazuje na to, że nie zdobędzie już dla tej ekipy mistrzostwa. - Sebastian jest moim przyjacielem, ale nie wiedziałem, że nadchodzi moment jego rozstania z Ferrari. Trzymał tę informację dla siebie - zdradził w Sky Sports Alex Wurz, były reprezentant Williamsa i prezes Stowarzyszenia Kierowców F1.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
- Jeśli spojrzymy na historię Ferrari, to widać pewną prawidłowość. Na początku współpracy mamy wielką miłość, piękne komunikaty radiowe, mnóstwo pozytywnych emocji. To wszystko czyni Ferrari tak pięknym i atrakcyjnym zespołem. W pewnym momencie dochodzi jednak do spalenia kierowcy. Nawet z Alonso tak było - dodał Wurz.
Austriak podkreślił przy tym, że nie zna dokładnych powodów, dla których Ferrari i Vettel postanowili zakończyć współpracę. - Być może nie ma już ich miłości w ich relacjach. Być może doszło do wypalenia po obu stronach. Jednak to moje przypuszczenia, Sebastian nic mi nie mówił o tym - stwierdził Wurz.
Zdaniem Austriaka, kierowcy startujący w Ferrari muszą żyć i godzić się z ogromną presją. - U Włochów mamy coś więcej niż pasję do wyścigów. Cały kraj na ciebie patrzy, presja jest ogromna. Ferrari jest naprawdę wymagające dla kierowców. Kochają cię, jeśli jesteś z przodu i wygrywasz. Jeśli nie masz sukcesów, to sytuacja się odwraca o 180 stopni - ocenił były kierowca F1.
- W Ferrari ciągle są jakieś tarcia i pęknięcia. Dotyczy to nie tylko kierowców, bo i szefów zespołów zmieniali bardzo często na przestrzeni lat. To nie tylko wynika z nacisków na zespół z zewnątrz, ale też z włoskiego stylu życia. Era zwycięstw Schumachera, Brawna i Todta była możliwa, bo ta grupa ludzi weszła do Ferrari i była tak silna, że mogła odnieść sukces. Odepchnęli włoską presję i oczekiwania na bok. Odkąd oni odeszli, Ferrari nie spełnia swoich oczekiwań - podsumował Wurz.
Czytaj także:
Wyścigi z kibicami nie tak prędko?
Trzęsienie ziemi w Aston Martinie