Formuła 1 ma wznowić rywalizację na początku lipca w Austrii. W Spielbergu mają się odbyć dwa wyścigi z rzędu. Przedstawiciel FIA potwierdził przy tym, że nawet jeśli w padoku zostanie wykryty przypadek koronawirusa, to weekend wyścigowy będzie kontynuowany.
- To tak, jakbyś mi powiedział, że trzeba zamknąć metro, bo jeden z podróżujących miał koronawirusa - powiedział na łamach "L'Equipe" Gerard Saillant, szef komisji medycznej FIA.
Dlatego też ekipy stanęły przed wyzwaniem przygotowania się na sytuację, w której jeden z pracowników zakazi się koronawirusem. - Jeśli ktoś zachoruje, to nie ma żadnej dyskusji. Albo natychmiast zostanie odesłany do szpitala, albo zostanie poddany kwarantannie. Decyzja będzie uzależniona od tego, jak poważny będzie jego stan - wyjaśnił Franz Tost, szef Alpha Tauri, w rozmowie z "Suddeutche Zeitung".
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Personel F1 ma trzymać się zasady dystansu społecznego. Jednak w przypadku mechaników nie będzie to możliwe, bo wymiana opon czy różnego rodzaju prace naprawcze przy samochodzie sprawiają, że nie można zachować odstępu dwóch metrów od kolejnej osoby. Na to Alpha Tauri też będzie przygotowana.
- Jeśli zakażony będzie jeden z mechaników, to trzeba będzie zastąpić całą załogę. Obecnie przygotowujemy się do tego. Będziemy mieć "personel B", który możemy sprowadzić na tor. Będzie on tak skonstruowany, że będziemy w stanie zastąpić każdego inżyniera i mechanika z "personelu A". W ten sposób, nawet po wykryciu koronawirusa, zespół będzie mógł dalej pracować - dodał Tost.
Formuła 1 w Austrii ma się odbyć przy pustych trybunach. Mimo to, biorąc pod uwagę ogrom pracowników F1 i zespołów, przez padok toru Red Bull Ring przewinie się ok. 2 tys. osób. Już wcześniej Tost wyliczył, że Alpha Tauri może zabrać do Spielberga zespół złożony z ok. 65 pracowników.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że F1 odwołała do tej pory 10 z 22 tegorocznych wyścigów. Sezon miał się rozpocząć w połowie marca w Australii, gdzie nawet udała się cała stawka królowej motorsportu. Po tym jak wykryto COVID-19 u jednego z pracowników McLarena, zawody odwołano w atmosferze skandalu. Teraz sytuacja ma się nie powtórzyć.
Czytaj także:
Robert Kubica i Nick Heidfeld. Szorstka relacja kierowców
Lewis Hamilton odrzucił ofertę Ferrari