Carlos Sainz był jednym z kierowców Formuły 1, który po powrocie z odwołanego Grand Prix Australii musiał poddać się kwarantannie. Wynikało to z faktu, że jeden z pracowników McLarena został zarażony koronawirusem. Sainz poddał się nawet badaniu na obecność COVID-19, ale test dał wynik negatywny.
- Nikomu w zespole nie było łatwo w tych chwilach, ale myślę, że dzielnie sobie poradziliśmy z tym wyzwaniem. Andreas Seidl okazał się być świetnym szefem, wszystko było dobrze zorganizowane. Cieszę się, że wszyscy pracownicy McLarena, nawet ci objęci kwarantanną w Australii, powrócili do swoich domów - powiedział kierowca z Madrytu w Sky Italia.
To właśnie Włochy i Hiszpania są dwoma państwami najbardziej dotkniętymi koronawirusem w Europie. Na półwyspie Apenińskim na groźną chorobę zmarło już ponad 8,2 tys. osób, na półwyspie Iberyjskim - prawie 5 tys.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Urubko pokazuje, co robić podczas epidemii koronawirusa
W tej sytuacji F1 zeszła na dalszy plan. Odwołano już osiem tegorocznych wyścigów, a rywalizacja najwcześniej zostanie wznowiona w drugiej połowie czerwca. - Nie mam okazji się ścigać, ale mnie to nie przeraża. Co najwyżej martwi - stwierdził.
- Przerażają mnie za to obrazki i wiadomości z całego świata mówiące o zgonach na koronawirusa. Trudno mi sobie wyobrazić przez co przechodzą wszyscy lekarze i pielęgniarki, którzy walczą w tej wojnie. My możemy zostać w domach, zamartwiać się. Jednak nas koronawirus nie przeraża, bo nie widzimy codziennie chorych, zmarłych. Tymczasem medycy są w innym położeniu - stwierdził 25-latek.
Jeszcze przed wybuchem pandemii Sainz miał rozpocząć rozmowy z McLarenem ws. nowego kontraktu, bo jego dotychczasowa umowa wygasa wraz z końcem sezonu 2020. Ostatnio pojawiły się też pogłoski łączące Hiszpana w Ferrari. Hiszpan miałby być jednym z kandydatów do zastąpienia Sebastiana Vettela.
- Pandemia nie komplikuje spraw kontraktowych. Teraz świat musi się zmagać z większymi problemami. Wyścigi, moja przyszłość czy kontrakt zajmują drugorzędne miejsce na liście zadań do realizacji. Wszyscy musimy poczekać aż nasze życie wrócimy do normy. Wtedy będziemy mogli mówić o negocjacjach. Jednak nie martwię się o moje starty w F1. Już w zeszłym roku pokazałem, na co mnie stać - zakończył Sainz.
Czytaj także:
Toto Wolff coraz bliżej opuszczenia Mercedesa
Formuła 1 może zmienić właściciela