F1. Koronawirus. Pirelli musi spalić 1800 opon. Nie zostały wykorzystane w GP Australii

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: opony Pirelli
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: opony Pirelli

Odwołanie Grand Prix Australii ma też konsekwencje dla Pirelli, które dostarcza ogumienie dla F1. Włosi zmuszeni są do zniszczenia 1800 opon. Zostaną one spalone i wytworzą w ten sposób energię. Firma zapewnia, że nie ucierpi na tym środowisko.

W tym artykule dowiesz się o:

Konieczność niszczenia opon po wyścigu Formuły 1 nie jest niczym nowym dla Pirelli. Dostawca opon musi niemal po każdej rundzie F1 zająć się ponad 500 oponami na mokrą nawierzchnię. W trakcie większości weekendów nie są one bowiem wykorzystywane ze względu na brak opadów.

- Niszczymy opony, aby dało się je spakować do mniejszej liczby kontenerów i wysyłamy z powrotem do Wielkiej Brytanii. Tam poddajemy je recyklingowi w fabryce cementu w pobliżu Didcot - zdradził "Motorsportowi" Mario Isola, szef departamentu ds. F1 we włoskiej firmie.

Pirelli musi niszczyć opony z jednego powodu. Po założeniu na felgi nie mogą one już być zdejmowane, bo mogłyby zostać zniszczone lub stracić swoje właściwości. Firma woli dmuchać na zimne, bo jakikolwiek problem z kołem przy prędkości ponad 300 km/h mógłby się zakończyć tragicznie dla kierowcy F1.

ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii

- Opony przeznaczone do zniszczenia spalamy w wysokiej temperaturze i wytwarzamy w ten sposób energię, nie tworzymy przy tym zanieczyszczenia. Badamy wiele możliwych sposobów, jaki możemy poddawać recyklingowi nasze ogumienie. Ten jest najlepszy - dodał Isola.

Włosi wysłali też po 1800 opon do Bahrajnu i Wietnamu, gdzie miały się odbyć kolejne wyścigi F1. Zostały one jednak odwołane z powodu pandemii koronawirusa. Te komplety opon, póki co, nie zostaną zniszczone.

- Opony są już w Bahrajnie i Wietnamie, ale to nie jest problemem. Używamy frachtu morskiego w większości przypadków. One są trzymane w kontenerach w odpowiedniej temperaturze. Nic im się nie stanie. To tak jakbyśmy je trzymali w magazynie. W przypadku jakichkolwiek zmian w kalendarzu, będziemy mogli z nich skorzystać - zapewnił Isola.

Póki co, ogumienie Pirelli pozostanie w Bahrajnie i Wietnamie, bo nie wiadomo czy i kiedy wyścigi w tych państwach się odbędą. Gdy Formuła 1 ogłosi oficjalny kalendarz na sezon 2020, po zmianach wywołanych koronawirusem, Włosi zadecydują, co dalej zrobić ze swoim produktem.

- Mamy problem tylko z tymi oponami, które już są założone na felgach. W momencie ich zdejmowania, istnieje ryzyko uszkodzenia, bo poziom sił działających na gumy jest ogromny. Nie chcemy ryzykować - zakończył Isola, który podkreślił, że być może w przyszłości trzeba będzie pomyśleć nad rozwiązaniem, które sprawi, że jego firma nie będzie musiała niszczyć tylu kompletów opon.

Czytaj także:
Wyścigi F1 w Bahrajnie i Wietnamie przełożone
Czternastu pracowników McLarena w kwarantannie

Komentarze (3)
avatar
pareidolia
15.03.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dzisiaj specjalnie przygotowaną gumę z opon dodaje się do asfaltów by zwiększyć jego przyczepność i elastyczność. Spalanie opon, to rozwiązanie prymitywne. 
avatar
Emil Mania
15.03.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Po to wprowadza się limity opon na weekend wyścigowy by ograniczyć koszty. Teraz zamiast je rozdać ekipom na pozostałe weekendy tak by mogły wykorzystać np po 10 kompletów to lepiej je spalić. Czytaj całość
avatar
GreenArrow
15.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ekologia a F1 to jest pewnie temat na niejeden doktorat ;-) Marnowanie surowców może pójść na pierwszy strzał.