Chiny ciągle nie potrafią poradzić sobie z koronawirusem, a źródłem choroby jest Wuhan, które zostało poddane kwarantannie i jest odcięte od świata. Mimo to, na całym świecie występują nowe przypadki zarażeń. Bilans koronawirusa w tej chwili to co najmniej 493 ofiary śmiertelne i blisko 25 tys. zarażonych.
W środę pojawiły się kolejne wątpliwości, czy z powodu rozprzestrzeniania się choroby uda się rozegrać Grand Prix Chin. Czarne chmury zbierają się nad wyścigiem na torze w Szanghaju już od kilkunastu dni.
Czytaj także: Zaskakujący transfer Williamsa. Aitken nowym rezerwowym
Szanghajska Federacja Sportowa wystosowała pismo, w którym radzi odwołanie wszelkich imprez do momentu, w którym uda się znaleźć lekarstwo na koronawirusa albo też uda się zakończyć kryzys z nim związany.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości
W tej chwili rozegranie wyścigu Formuły 1 w Chinach byłoby niemal niemożliwe z jeszcze jednej przyczyny - znaczna część linii lotniczych przestała obsługiwać loty w tym kierunku. Z kolei ludzie wracający z Państwa Środka poddawani są kwarantannie, aby wykluczyć u nich ryzyko zarażenia chorobą.
W środę na temat Grand Prix Chin debatowała Grupa Strategiczna F1, do której należą szefowie najważniejszych zespołów. Nie wiemy jednak, co zostało ustalone w trakcie spotkania. Wcześniej FIA odwołała już wyścig Formuły E, jaki zaplanowano w chińskiej Sanyi na drugą połowę marca. Nie dojdą też do skutku lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Niankin.
Czytaj także: Kask Kubicy za astronomiczną kwotę
Zgodnie z regulaminem F1, jeśli to promotor wyścigu, w tym przypadku firma Juss Event Management, chce go odwołać lub przełożyć, to musi wpierw o swoich planach poinformować właściciela królowej motorsportu - firmę Liberty Media. Takie pismo nie wpłynęło jeszcze do amerykańskiej spółki.