Kryzys Williamsa zbiegł się w czasie z przejęciem rządów w zespole przez Claire Williams. Od wielu miesięcy eksperci i dziennikarze apelują do Brytyjki, by przemyślała swoją dalszą pracę na stanowisku szefa ekipy z Grove. Williams pozostaje jednak nieugięta.
- Nie jestem u władzy i nie wiem wszystkiego, ale chciałbym prosić Claire, aby ustąpiła i została kimś w rodzaju prezydenta zespołu. Osobą, która pełnić będzie tylko funkcję reprezentatywną - powiedział Martin Brundle na łamach "Motorsport Magazine".
Czytaj także: Williams ogłosił sukces. Zdąży na 100 proc. na testy
Były kierowca F1 porównał sytuację Williamsa do McLarena, który również znalazł się w kryzysie, co doprowadziło do ogromnych zmian w strukturach. Zak Brown zgodził się odejść w cień, a Andreas Seidl został zakontraktowany na stanowisko szefa zespołu i to Niemiec zaczął wyprowadzać stajnię z dołka.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Nieznane szczegóły wypadku Paulo Goncalvesa
- Williams potrzebuje kogoś takiego jak Seidl, taka osoba powinna otrzymać pełną autonomię w działaniu. Sukces w F1 buduje się pod kątem jutra, a nie dnia wczorajszego - dodał Brundle, odnosząc się do długiej listy sukcesów Williamsa, jakie miały miejsce w przeszłości.
Czytaj także: Nissany i sponsor z Izraela oficjalnie w Williamsie
Szefowa Williamsa ani myśli jednak rezygnować ze stanowiska. W środę brała udział w konferencji prasowej w Izraelu, na której jako nowego kierowcę testowego przedstawiono Roya Nissany'ego. Ponadto jednym ze sponsorów zespołu została firma z Izraela.