W zeszłym sezonie Haas niemal do końca walczył o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Amerykanie ostatecznie zostali piątą siłą F1, ale mieli ambitne plany związane z rokiem 2019. Ich jednak nie udało się zrealizować. W tej chwili team zarządzany przez Gunthera Steinera wyprzedza w klasyfikacji konstruktorów F1 jedynie Williamsa.
Haas długo szukał przyczyny niepowodzeń i wydaje się, że w końcu ją znalazł. Zespołowi pomógł Romain Grosjean. Francuski kierowca w połowie sezonu zasugerował, by wrócić do wersji samochodu z początku roku. 33-latek korzystał z niego w kolejnych treningach i wyścigach, a inżynierowie doszli do wniosku, że Grosjean miał rację. Poprawki wprowadzone w trakcie kampanii ukierunkowały ekipę w złą stronę.
Czytaj także: Spłonęła ciężarówka polskiego zespołu 46Team. Ogromne straty
W ostatnim Grand Prix Singapuru kierowca Haasa korzystał z nowszego przedniego skrzydła, ale równocześnie miał zamontowaną podłogę, tylne skrzydło i pozostałe elementy aerodynamiczne w starszej specyfikacji. Był to ciąg dalszy testów w wykonaniu ekipy.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
- Myślę, że dzięki temu wiemy, że nasz tunel aerodynamiczny nie działa tak jak należy - przyznał Grosjean, którego cytuje "Motorsport Week".
To pokazuje, że Haas ma problem z korelacją danych. Dane z tunelu aerodynamiczne wskazywały, że poprawki dają pozytywne efekty, podczas gdy na torze działo się inaczej. Tego typu kłopoty nie są niczym nowym w F1. Tylko w ostatnim okresie zmagały się z tym Williams, Ferrari czy McLaren.
- To jest klucz do zrozumienia naszych problemów. Nie sądzę, abyśmy się pogubili. Wiemy gdzie jest problem i zyskaliśmy potwierdzenie w ostatnich wyścigach. Czy jest jakiś termin na naprawienie tej sytuacji? Nie. Myślę, że po prostu zrobiliśmy dobry krok naprzód i nie popełnimy tych błędów w roku 2020 - dodał Grosjean.
Skąd biorą się problemy z korelacją danych? Zgodnie z regulaminem F1, zespoły w tunelu aerodynamicznym mogą testować jedynie modele w skali. Ich rozmiar odpowiada jedynie 50 proc. wielkości oryginału. Dlatego czasem po pojawieniu się na torze wnioski zebrane przez inżynierów są inne od tych, jakie zgromadzono w tunelu aerodynamicznym.
Czytaj także: Robert Kubica odzyskał uśmiech
Obecne kłopoty Haasa pokazują tylko, jak bardzo ekipie przydałby się Robert Kubica. Nieprzypadkowo Steiner w mediach dość chętnie mówi o zatrudnieniu Polaka w roli kierowcy rezerwowego, który miałby pracować w symulatorze i brać udział w kilku sesjach treningowych F1. Polak jest niezwykle wymagający i potrafi spędzać godziny na rozmowach z inżynierami.
Kubica posiada atut, którego bez wątpienia nie ma 23-letni Pietro Fittipaldi. Brazylijczyk w tej chwili jest kierowcą rozwojowym Haasa i wspiera Amerykanów nie tylko na torze, ale też występami w sesjach testowych. Ze względu na brak doświadczenia w F1, nie jest jednak tak przydatny dla inżynierów.