Red Bull Racing wykorzystał przerwę wakacyjną na roszadę w składzie. Zespół stracił cierpliwość do Pierre'a Gasly'ego, który od początku roku zawodził oczekiwania szefów. W jego miejsce sprowadzono Alexandra Albona. Nie oznacza to, że Albon pozostanie kierowcą "czerwonych byków" również w roku 2020.
- Idealnie byłoby, gdybyśmy wybrali drugiego kierowcę z naszego grona, czyli kogoś z Red Bulla lub Toro Rosso. Jeśli jednak uznamy, że żaden z nich nie jest gotów na to wyzwanie, będziemy szukać kogoś poza naszym środowiskiem - powiedział "Motorsportowi" Christian Horner, szef Red Bulla.
Czytaj także: Decyzja Haasa jeszcze w tym miesiącu
Jeszcze zanim doszło do wymiany Gasly-Albon, w padoku F1 panowało przekonanie, że Red Bull jest zainteresowany powrotem Sebastiana Vettela. Niemiec ma być zmęczony realiami panującymi w Ferrari i bierze pod uwagę przedwczesne odejście z włoskiego zespołu. Już podczas Grand Prix Belgii z "czerwonymi bykami" zaczęto też łączyć Nico Hulkenberga.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
- Albon jest w najlepszej sytuacji, aby zapewnić sobie miejsce obok Verstappena w roku 2020. Monitorujemy też to, co się dzieje jeśli chodzi o kierowców z zewnątrz, ale mało prawdopodobne jest to, abyśmy zdecydowali się na kogoś spoza Red Bulla - dodał Horner.
Vettel był związany z Red Bullem w sezonach 2009-2014. W tym czasie zdobył z zespołem cztery tytuły mistrza świata F1. Z kolei Hulkenberg przez ostatnie trzy lata reprezentował Renault, ale musi odejść z zespołu wskutek transferu Estebana Ocona.
Czytaj także: Leclerc i Ferrari w końcu mogą świętować
- Vettel nie będzie dostępny na rynku. Pozostanie kierowcą Ferrari. Z tego co wiem, to ma kontrakt do końca 2020 roku - podsumował Horner, zapominając jak niemiecki kierowca przedwcześnie zerwał umowę z Red Bullem, by dołączyć do Ferrari w roku 2015.
Albon udanie rozpoczął swoją karierę z Red Bull Racing, zdobywając w debiucie piąte miejsce w Grand Prix Belgii. Jeśli młody Tajlandczyk utrzyma taką formę, to "czerwone byki" nie będą musiały sięgać po transfer z zewnątrz.