Do momentu Grand Prix Austrii ekipa Mercedesa mogła się pochwalić brakiem porażek w obecnym sezonie F1. Na Red Bull Ringu świetna passa niemieckiego zespołu została przerwana, ale nie przez Ferrari. Po zwycięstwo w Austrii sięgnął bowiem Max Verstappen z Red Bull Racing.
Chociaż za nami dopiero dziewięć wyścigów, to sezon dla Ferrari wydaje się już być stracony. W klasyfikacji konstruktorów Włosi tracą do swojego największego rywala aż 135 punktów. Wśród kierowców strata Sebastiana Vettea do prowadzącego Lewisa Hamiltona to aż 74 "oczka".
Czytaj także: Sponsorzy Sirotkina mówią "dość"
- Ferrari straciło swój rozmach w Bahrajnie. Mieli tam najszybszy samochód i powinni byli wygrać ten wyścig - powiedział portalowi motorsport.com Toto Wolff, szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski nie patyczkuje się. "Szkolenie jest na niskim poziomie"
Grand Prix Bahrajnu było drugim wyścigiem sezonu. Ferrari straciło tam doskonałą okazję, bo na kilka okrążeń przed metą doszło do problemów w silniku prowadzącego Charlesa Leclerca.
- Potem Charles był też najszybszy w Baku, aż zdarzył mu się wypadek w kwalifikacjach. Z kolei w Kanadzie Vettel stracił wygraną po decyzji sędziów - przypomniał Wolff.
Ferrari wydawało się być zdecydowanym faworytem tegorocznej rywalizacji w F1 po zimowych testach w Barcelonie, w których zespół zdominował resztę stawki i miał sporą przewagę nad Mercedesem.
Czytaj także: Red Bull nie boi się odejścia Verstappena
- Byłem wtedy mocno zmartwiony. Można było zobaczyć, że na torze Ferrari spisuje się świetnie. My wiedzieliśmy, że szykujemy nowy pakiet aerodynamiczny. Założyliśmy go w drugiej fazie testów i początkowo nie dawał efektów. Dopiero pod sam koniec rozwiązaliśmy tę zagadkę. W efekcie w samej końcówce byliśmy w stanie zbliżyć się do Ferrari. Wtedy uwierzyliśmy, że jest dla nas nadzieja - podsumował Wolff.